Urzędnicy miejscy w Warszawie gorączkowo próbują wygospodarować 500 mln złotych. Jeśli nie znajdą tych pieniędzy, będą zmuszeni do unieważnienia przetargu na budowę drugiej linii warszawskiego metra.

Przyczyną, dla której budowa kolejnej nitki stała się niepewna, jest błąd urzędników. Źle oszacowali oni koszty inwestycji, a oferty okazały się niestety za drogie. Na budowę drugiej linii metra miasto zarezerwowało około 3 miliardy 700 mln złotych. Natomiast najtańsza oferta kosztowałaby miasto ponad 4 miliardy złotych.

Reporter RMF FM Mateusz Wróbel dowiedział się nieoficjalnie, że komisja przetargowa wybrała już wykonawcę. Nie może natomiast podpisać z nim umowy, dopóki nie będzie miała zabezpieczonych, potrzebnych na budowę środków. Jeżeli nie zrobi tego w ciągu 90 dni od dnia, w którym otwarto koperty z ofertami, przetarg będzie musiał być unieważniony. Na znalezienie pieniędzy urzędnicy mają zatem jeszcze miesiąc.

Do przetargu na budowę drugiej linii metra, który został rozstrzygnięty w połowie lutego, zgłosiło się 5 międzynarodowych konsorcjów. Pierwszy – centralny odcinek nowej linii miałby długość 6,1 km i łączyłby Rondo Daszyńskiego z Dworcem Wileńskim.