Pięć tysięcy złotych grzywny i 10 punktów karnych grozi kierowcy, który sfilmował telefonem komórkowym nieoznakowany radiowóz policyjny, pędzący - jak twierdził autor filmu - 220 km/h. Funkcjonariusze stwierdzili jednak, że na filmie nie widać, by policjanci złamali przepisy ruchu drogowego. Ich zdaniem, widać natomiast, że to pojazd, z którego filmuje się drogę, jedzie tak szybko.

Stróżom prawa udało się namierzyć "pirata-detektywa" i wymierzyć mu karę. Skąd ta gorliwość? Z urzędniczego obowiązku. Otrzymaliśmy informację od jednego z dziennikarzy i musieliśmy podjąć czynności - powiedział reporterowi RMF FM Wojciechowi Jankowskiemu Robert Czerwiński z komendy miejskiej policji w Słupsku.

Jak ustalił nasz reporter, przed sfilmowaniem radiowozu doszło do rozmowy między autorem filmu a nagranymi na komórkę policjantami. Nie wypisali mandatu, ale to spotkanie musiało na tyle mocno utkwić w pamięci kierowcy, że postanowił ich sfilmować.

Według Czerwińskiego, radiowóz nie jechał z prędkością 220 km/h.