450 tysięcy złotych - tyle w tym roku będą nas kosztować bilety lotnicze ekipy premiera Donalda Tuska. Kancelaria Premiera ogłosiła właśnie przetarg na bilety. Jest on tak ustawiony, by firma, która go wygra, w sześć godzin od decyzji: „lecimy” była gotowa dostarczyć bilety dla premiera i jego ludzi.

Co ważne, nie ma preferencji, że pierwszeństwo mają bilety narodowego przewoźnika, czyli LOT-u. Trudno jest stawiać w wymaganiach przetargowych, jako warunek, że mają to być samoloty LOT-u, ponieważ nie wszędzie one latają - tłumaczy Jacek Filipowicz z Kancelarii Premiera. W ubiegłym roku ekipa Jarosława Kaczyńskiego za 450 tysięcy kupiła około 150 biletów. Ekipa Tuska od objęcia władzy wykorzystała już 54 bilety.

Przetarg na bilety rejsowymi samolotami, nie oznacza jednak, że rządowe Tupolewy zostaną w hangarach. Nawet gdy Tusk wsiada do samolotu rejsowego, rządowe „tutki” i tak muszą wykonywać loty techniczne.

Otoczenie Tuska tymczasem jak mantrę powtarza „Tam gdzie się da latamy rejsowymi”. To ponoć jest tańsze. Godzina lotu samolotem specjalnym to około 36 tysięcy złotych - mówi Filipowicz.

Lot „tutką” do USA kosztowałby blisko 500 tysięcy, przelot całej delegacji samolotem rejsowym dziesięć razy mniej.