Juz ponad 650 dni minęło, od kiedy Rosjanie zamknęli swoją część Zalewu Wiślanego dla polskich statków. Armatorzy bez skutku, przez prawie dwa lata czekali na rosyjsko-polskie porozumienie. Ciągle mają nadzieję na otwarcie drogi do rosyjskiej enklawy.

Jerzy Latała z Żeglugi Gdańskiej żali się, że co mógł, to już w tej sprawie zrobił. To wszystko, co my mogliśmy jako firma, zostało już zrobione i później wszystko ustało.

Stronie polskiej najbardziej zależy na uruchomieniu rejsów z Elbląga do Kaliningradu. Zamknięcie rosyjskiej części Zalewu, odcięło dostęp do rosyjskiej enklawy. Jesienią 2006 roku Federacja Rosyjska przedstawiła Polsce dwa projekty umowy dotyczącej Zalewu. Oba zostały odrzucone przez MSZ. Polska domaga się bowiem, by Rosja zezwoliła na żeglugę po zalewie nie tylko statków rosyjskich i polskich, ale także państw trzecich. Bez efektu.

Możliwość żeglugi statków państw trzecich byłaby bardzo korzystna dla portu w Elblągu, który na blokadzie stracił grubo ponad 800 tys. zł. To pieniądze, które zarobiłby tylko na opłatach portowych od statków pasażerskich i barek pływających na linii Elbląg Kaliningrad.

Przepisy, które regulowały zasady żeglugi po zalewie parafowano w 1946 roku.