Mamy listę kilkudziesięciu osób wytypowanych do służby w unijnym korpusie dyplomatycznym - twierdzi Mikołaj Dowgielewicz z MSZ. Kilku Polaków mogłoby objąć wysokie stanowiska w centrali dyplomatycznej w Brukseli. To odpowiedź na zarzuty, że Polska poniosła klęskę w walce o stanowiska dla naszych rodaków, rezygnując z tzw. kwot narodowych, czyli z szansy na wzmocnienie reprezentacji nowych krajów Unii.

Teraz Polska ma walczyć o stanowiska dyrektorów departamentów brukselskiej centrali. Z informacji reporterki RMF FM Agnieszki Burzyńskiej wynika, że znaleziono siedmiu polskich kandydatów. Gdy tylko zostanie określona struktura europejskiej dyplomacji, ich nazwiska zaczną być promowane. Mikołaj Dowgielewicz przekonuje, że to ważniejsze niż stanowiska unijnych ambasadorów. W tej chwili kluczowe jest, jakie będą nominacje na stanowiska w centrali tej służby. W sumie mamy kilkadziesiąt osób z Polski takich, które mogą startować na różne stanowiska - mówi Dowgielewicz.

Polska dyplomacja wciąż przekonuje, że porażka polskiego pomysłu, czyli próba zmuszenia Unii do podziału dyplomatycznych stanowisk według kryteriów narodowych - to wcale nie jest porażka. Nie było zgody na to. Byliśmy sami z tym pomysłem. Ten pomysł nie pojechał dalej - dodaje Dowgielewicz.

Pytanie tylko, po co zgłaszaliśmy pomysł, który nie mógł zostać zrealizowany.