238 lat temu dokonano pierwszego rozbióru Polski. I choć trudno w to uwierzyć, Polacy pokutują za to do dziś. Ostatnich dowodów, zdaniem naukowców, dostarczyły m.in. wybory prezydenckie. Z Dominikiem Antonowiczem, socjologiem z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, rozmawiał reporter RMF FM Tomasz Fenske.

Tomasz Fenske: Czy skutki zaborów są jeszcze dziś odczuwalne dla Polaków?

Dominik Antonowicz: Rozbiór nastąpił wprawdzie ponad 200 lat temu i minęło już trochę czasu, ale mentalne, społeczne czy kulturowe pozostałości po zaborach funkcjonują i trzymają się bardzo dobrze. Najprostszy przykład to gospodarka: regiony byłego zaboru pruskiego są bardziej uprzemysłowione - i to jest Polska Zachodnia - mniej uprzemysłowione, rolnicze, to Polska Wschodnia, teren byłego zaboru rosyjskiego.

Tomasz Fenske: Wystarczy rzut oka na mapę sieci kolejowej...

Dominik Antonowicz: Tu dziedzictwo zaborów widać najbardziej wyraźnie. Dawne zabory pruskie i austriackie są gęsto połączone siecią kolejową, zabór rosyjski to biała plama. Patrząc na mapę można bez żadnego problemu, nawet nie znając historii wskazać, gdzie przebiegały granice zaborów w XIX wieku.

Tomasz Fenske: Co ciekawe, mapa kolejowa pokrywa się z mapą... wyborczą.

Dominik Antonowicz: Druga tura wyborów prezydenckich doskonale pokazuje, jak wygląda to dziedzictwo zaborcze w Polsce. Zresztą wspomniana infrastruktura kolejowa, może nie bezpośrednio, ale zawsze, przekładała się na kierunki rozwoju społeczności, a więc i wartości, sposób myślenia i podejmowania decyzji politycznych. Tereny byłego zaboru pruskiego i austriackiego to wyborcy Bronisława Komorowskiego, tereny byłego zaboru rosyjskiego, szczególnie północno-wschodnia część - wyborcy Jarosława Kaczyńskiego. Ten podział zaborczy, ta granica, jest gdzieś w głowach ludzi.

Tomasz Fenske: Widać to w miejscowościach, które leżały na styku terytoriów pruskich i rosyjskich, albo wręcz same były podzielone. W Kujawsko-Pomorskiem przykładem może być Golub-Dobrzyń.

Dominik Antonowicz: Są takie miejscowości, które były oddzielone, najczęściej przez rzekę. Ludność je zamieszkująca, mimo, że fizycznie mieszkali blisko siebie, stanowili mentalnie dwie różne społeczności. Na przykład mieszkańcy terenów dawnego zaboru pruskiego o swoich sąsiadach z byłych terenów rosyjskich mówią "bosantki", ze względu na brak organizacji, bałagan, spontaniczność i szereg innych cech, które bardziej pasowały do słowiańskich dusz, niż do uporządkowanego, pruskiego "ordnungu". Pomimo migracji, które miały miejsce od czasów zaborów, pomimo wszystkich zmian, podział na Polskę prusko-austriacką z jednej strony i rosyjską z drugiej jest widoczny w mentalności, on trwa, co więcej, nawet się umacnia.

Tomasz Fenske: Jak to umacnia?

Dominik Antonowicz: Polska uprzemysłowiona, powiedzmy: zachodnia, rozwija się szybciej. Mówi się bardzo często o Polsce "A". W dużym uproszczeniu ta Polska jest bardziej otwarta, tolerancyjna i tak dalej. Część wschodnia Polski rozwija się być może wolniej, ale przede wszystkim w innym kierunku. A to oznacza, że bariera wyrosła w czasie zaborów się umacnia i mamy do czynienia z coraz bardziej wyraźnym rozwidleniem. Tak naprawdę są to - w sensie mentalnym - dwie różne Polski.

Tomasz Fenske: Niemcy wydały miliardy marek, by zniwelować nierówności pomiędzy zachodnią a wschodnią częścią kraju...

Dominik Antonowicz: I te miliardy niewiele zmieniły. Podział na zachód i "Osis" wciąż funkcjonuje, Niemcy wschodni sami wciąż postrzegają się jako gorszych. To pokazuje, że nie chodzi tylko o pieniądze i infrastrukturę, bo przecież tam są autostrady i firmy. To jest gdzieś z tyłu głowy, bo o ile mur berliński został zburzony, o tyle mentalny mur wciąż istnieje. W pewnym sensie podobnie jest w Polsce.

Tomasz Fenske: Co nas czeka w takim razie? Dalszy podział?

Dominik Antonowicz: Przez dwieście lat nie zniwelowaliśmy podziałów, więc musi minąć jeszcze dużo czasu, zanim one znikną, o ile znikną w ogóle. Być może będzie tak, że ta Polska zachodnia będzie bardziej przypominała kraje Europy Zachodniej, jak Niemcy, a Polska wschodnia, były zabór rosyjski, nadal będzie mentalnie bardziej słowiański, z taką słowiańską duszą.