W aktach mojej sprawy brak pierwotnej informacji o rzekomych łapówkach, od której CBA zaczęło inwigilowanie mnie - oświadczył przed sądem oskarżony między innymi o korupcję kardiochirurg Mirosław G. W Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów oglądano w sobotę kolejne nagrania z gabinetu doktora G. Na niektórych lekarz stanowczo odmawia przyjęcia zawiniątek od bliskich swoich pacjentów.

Oskarżony kardiochirurg oświadczył przed sądem, że w okresie od grudnia 2006 roku, kiedy założono mu kamerę w gabinecie, do lutego 2007 roku, kiedy został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego, około 800 razy spotkał się w swoim gabinecie z bliskimi operowanych przez siebie pacjentów.

W ubiegłym tygodniu sąd oglądał nagrania, na których lekarzowi wręczano koperty. Na żadnym z nich nie widać jednak, co znajduje się w kopertach. Lekarz odkładał je na bok. W sobotę sąd obejrzał na wniosek obrony te filmy, na których widać, jak doktor G. - niekiedy bardzo stanowczo - odmawia przyjęcia zawiniątka czy koperty, jakie usiłują mu wręczyć osoby w jego gabinecie. Nie ma mowy - jestem do dyspozycji, jakby co chętnie pomogę (…) proszę to zabierać - słychać na nagraniach głos kardiochirurga.

Po obejrzeniu każdego nagrania Mirosław G. składał oświadczenie, w którym tłumaczył okoliczności sprawy.

48-letni kardiochirurg jest oskarżony o 41 przestępstw korupcyjnych, naruszanie praw pracowniczych personelu warszawskiego szpitala MSWiA, znęcanie się nad osobą najbliższą i zmuszanie pracownicy szpitala do "innej czynności seksualnej". Grozi mu do 10 lat więzienia.