"Trzeba odpowiedzialnie mówić o skutkach odpowiedzi na ewentualne kolejne pytania w referendum" - powiedziała premier Ewa Kopacz, oceniając pomysł, by przeprowadzić dodatkowe referendum wraz z wyborami parlamentarnymi 25 października. Taka propozycja pojawiła się w trakcie spotkania Andrzeja Dudy z inicjatorami referendów. Głosowanie miałoby dotyczyć posyłania sześciolatków do szkół, podwyższenia wieku emerytalnego i prywatyzacji Lasów. "Wszyscy podtrzymaliśmy wolę i chęć tego, by te pytania padły, by Polacy mogli w nich wypowiedzieć się" - powiedziała kandydatka PiS na prezydenta Beata Szydło.

"Trzeba odpowiedzialnie mówić o skutkach odpowiedzi na ewentualne kolejne pytania w referendum" - powiedziała premier Ewa Kopacz, oceniając pomysł, by przeprowadzić dodatkowe referendum wraz z wyborami parlamentarnymi 25 października. Taka propozycja pojawiła się w trakcie spotkania Andrzeja Dudy z inicjatorami referendów. Głosowanie miałoby dotyczyć posyłania sześciolatków do szkół, podwyższenia wieku emerytalnego i prywatyzacji Lasów. "Wszyscy podtrzymaliśmy wolę i chęć tego, by te pytania padły, by Polacy mogli w nich wypowiedzieć się" - powiedziała kandydatka PiS na prezydenta Beata Szydło.
Ewa Kopacz /Radek Pietruszka /PAP

Prezydent Andrzej Duda na spotkaniu z sygnatariuszami wniosku o rozszerzenie referendum zadeklarował, że w tym tygodniu podejmie decyzję w tej sprawie. Szef "Solidarności" Piotr Duda zaproponował, żeby Polacy odpowiedzieli na dodatkowe pytania 25 października w dniu wyborów parlamentarnych. Z wnioskiem do prezydenta, by do wrześniowego referendum dopisać trzy pytania: o wiek emerytalny, obowiązek szkolny 6-latków i Lasy Państwowe, zwróciła się wiceprezes PiS Beata Szydło. 

Chciałabym, aby ci, którzy tak chętnie namawiają do formułowania kolejnych pytań, odpowiedzieli wszystkim obywatelom, jakie to będzie miało konsekwencje finansowe - podkreśliła Kopacz podczas konferencji prasowej po posiedzeniu rządu.  Jak mówiła, inicjatorzy dodatkowych pytań powinni odpowiedzieć, czy 100 mld złotych do 2023 roku, czyli efekt powrotu do poprzedniego wieku emerytalnego, to "wydumana sprawa", i jak ta zmiana wpłynie na finanse publiczne. Pytam chętnych do zadawania kolejnych pytań: komu zamierzacie zabrać, komu chcecie podnieść podatki, by uzyskać efekt, który zamierzacie osiągnąć poprzez przeprowadzenie referendum - mówiła szefowa rządu.

Jak podkreśliła, "jeśli niektórym politykom czy związkowcom wydaje się, że jego słowa nie mają konsekwencji, to są w wielkim błędzie". Słowa wypowiedziane przez polityków mają ogromne konsekwencje - dodała. Obywatel, w momencie skreślania takiej czy innej odpowiedzi, ma znać konsekwencje nie tylko dotyczące budżetu państwa, ale jego prywatnej kieszeni, jego stabilności ekonomicznej - dodała Kopacz.

W jej ocenie "uczciwym by było, by związkowiec, który tak troszczy się o swoich kolegów, powiedział, czy chce powrotu do wieku emerytalnego sprzed reformy, a jednocześnie godzi się na pomniejszoną wysokość swojej emerytury". Czy to powie swojej mamie, babci, które biorą te emerytury? - pytała.

Pytanie o prywatyzację lasów? "Sprawa wydumana"

"Sprawą wydumaną" Kopacz nazwała pytanie dotyczące prywatyzacji Lasów Państwowych. "Czy słyszeliście, by kiedykolwiek, ktokolwiek z PO chciał prywatyzować lasy?" - pytała Kopacz. Przypomniała, że to PO z wraz PSL złożyły projekt zapisu, gdzie jest mowa, że polskie lasy nie będą prywatyzowane i nie podlegają restrukturyzacji. Na sali sejmowej, ci, którzy mienią się obrońcami lasów, głosują przeciw - przypomniała. Pytam, ile w tym jest cynicznego zagrania, a ile troski o lasy - podkreśliła.

Premier zapewniała, że "nie ma zagrożenia dla Lasów Państwowych". To jest dobro narodowe i nikt nie zamierza ich prywatyzować - powiedziała.

O pytaniu ws. obowiązku szkolnego 6-latków: Polskie dzieci są bardzo zdolne...

Kopacz odniosła się też do pytania na temat obowiązku szkolnego dla 6-latków. Jej zdaniem jest to decyzja słuszna. Polskie dzieci są bardzo zdolne, dorównują dzieciom w Europie, a niekiedy je przewyższają - podkreśliła premier.

Zwróciła uwagę, że około 90 proc. rodziców, którzy wysłali, zgodnie z obowiązującym prawem, swoje dzieci jako 6-latki do szkoły, są z tej sytuacji zadowoleni.

Spotkanie z sygnatariuszami wniosku o rozszerzenie referendum

Wtorkowe spotkanie w Pałacu Prezydenckim z sygnatariuszami wniosku o rozszerzenie referendum zainicjował prezydent Andrzej Duda; z jego zaproszenia skorzystali: kandydatka PiS na premiera Beata Szydło, szef "Solidarności" Piotr Duda, Tomasz i Karolina Elbanowscy oraz organizatorzy akcji na rzecz referendum ws. Lasów Państwowych.

NSZZ "Solidarność" chciała w 2012 roku, aby Polacy wypowiedzieli się w referendum, czy są za utrzymaniem wieku emerytalnego (zanim podniesiono go do 67. roku życia), czyli 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. "S" złożyła w Sejmie prawie 1,4 mln podpisów pod wnioskiem o takie referendum. Sejm wniosku nie poparł.

Pod - zainicjowanym przez Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców - wnioskiem o referendum ws. obowiązku szkolnego 6-latków podpisało się prawie milion osób. Sejm wniosek odrzucił. Do stycznia 2015 r. Prawo i Sprawiedliwość złożyło w Sejmie w sumie ponad 2,5 mln podpisów o przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum ws. Lasów Państwowych; formalnie jest to inicjatywa obywatelska. Polacy mieliby odpowiedzieć na pytanie m.in. dot. finansowania Lasów Państwowych

Czego dotyczy wrześniowe referendum?

6 września zgodnie z inicjatywą poprzedniego prezydenta Bronisława Komorowskiego Polacy mają odpowiadać na trzy pytania: czy są "za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu"; czy są "za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa" i czy są "za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości, co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika".

(mal)