Tysiące chorych krów trafia rocznie do polskich rzeźni. Policja i inspekcja weterynaryjna walczy z tym procederem. Niestety, nie zawsze skutecznie. Jak to możliwe, że dochodzi do takich sytuacji?

Najważniejsze jest to, że rolnik woli pozbyć się chorej krowy, sprzedając ją na przykład lewemu pośrednikowi, niż ją zabić i utylizować. Stąd w prasie roi się od ogłoszeń typu ”Skupię bydło pourazowe lub poselekcyjne”. Dalej tylko numer telefonu.

Poprzez luki w systemie kontroli takie zwierzęta trafiają do rzeźni. Nie wszystkie cierpią na groźne dla ludzi choroby, ale zdarzają się i takie. A to może już mieć tragiczne konsekwencje.

To są zarówno choroby zakaźne, na które chorują zwierzęta i ludzie, ale również czynniki, które stosowane w momencie leczenia zwierząt działają jak trucizna - mówi Eugeniusz Gryń z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Bydgoszczy.

Niedawno prokuratura w Brodnicy postawiła zarzuty mężczyźnie, który sprzedał około tysiąca sztuk bydła – także chorego – do rzeźni w różnych miejscach w Polsce.