"Nie zapisujemy na przyszły rok" - usłyszał w większości poradni warszawski reporter RMF FM. Placówki, które zapisują, oferują natomiast terminy najwcześniej na wiosnę przyszłego roku. Podobnie jest w innych dużych miastach.

Przychodnie w stolicy wstrzymują zapisy na wizyty do czasu podpisania kontraktu na nowy rok z Narodowym Funduszem Zdrowia. Jest problem z rezerwacją wizyty u niemal wszystkich specjalistów. Podobnie jest w warmińsko-mazurskiem. W tym regionie też najwcześniejsze terminy są na kwiecień i maj.

Prezes Narodowego Funduszu Zdrowia zapewniał, że pacjenci nie stracą opieki, mimo że przeciąga się kontraktowanie świadczeń na przyszły rok. Jacek Paszkiewicz twierdzi, że aktualne umowy będą mogły zostać przedłużane do czasu zawarcia nowych.

NFZ: Za mało pieniędzy, za mało lekarzy, za dużo pacjentów

Wanda Pawłowicz z mazowieckiego NFZ-tu w rozmowie z reporterem RMF FM wymienia kilka przyczyn tej sytuacji. Po pierwsze, poradnie nie wiedzą na jakie kontrakty mogą liczyć w przyszłym roku. Poza tym - według urzędników, w regionie brakuje lekarzy specjalistów.

Urzędnicy funduszu twierdzą także, że pacjenci naciskają na lekarzy pierwszego kontaktu, by ci kierowali ich do specjalistów "nawet jeśli nie ma takiej potrzeby". "Pacjent często wręcz awanturuje się, że musi takie skierowanie dostać" - mówi Pawłowicz. Twierdzi poza tym, że chorzy zapisują się na wizyty w kilku poradniach i zapominają odblokować kolejkę, po tym jak dostaną się już do lekarza.

Urzędniczka NFZ-tu dodaje, że 10 proc. wszystkich pacjentów na umówione wizyty nie przychodzi.