Zdecydowało doświadczenie i wielkość firmy - w ten sposób prezes Agencji Rozwoju Przemysłu odpowiada na zarzuty o nieprawidłowości w zaangażowaniu firmy „Work Service” do programu szkoleń dla zwolnionych stoczniowców. Kilka dni temu wyszło na jaw, że szefem rady nadzorczej tego przedsiębiorstwa jest senator PO Tomasz Misiak, który pracował nad specustawą stoczniową.

Prezes Agencji Rozwoju Przemysłu nie potrafił wytłumaczyć, skąd było wiadomo, że „Work Service” jest największy i najbardziej doświadczony, skoro nie zorganizowano przetargu, który dałby możliwość porównania i prześwietlenia także innych firm.

Wojciech Dąbrowski ograniczał się jedynie do zapewnień, że przy wyborze „Work Service” nie było żadnych nieprawidłowości, a przetargu po prostu nie dało się przeprowadzić. Ustawa weszła w życie 6 stycznia. Proces zwalniania pracowników już biegł. Program zwolnień monitorowanych miał ruszyć od 1 marca. Nie było możliwości przeprowadzenia klasycznych trybów, czyli przetargu - próbował wyjaśniać prezes:

A związkowcy ze Stoczni Gdynia wciąż uważają, że oferta firmy Misiaka była znacznie gorsza od tej, którą zgłosiło konsorcjum, w którym sami mają udział. Domagają się skontrolowania procedury wyboru.