O godzinie 13. zakończył się czterogodzinny internetowy przetarg na majątek stoczni Gdynia. Wzięło w nim udział pięć firm. Szansa na to, że ktoś kupi całą stocznię i utrzyma w niej produkcję statków, od początku była jednak minimalna.

Kąskiem, na który wszyscy mieli największy apetyt, były poszczególne części majątku produkcyjnego, czyli głównie dwa suche doki i teren prefabrykacji kadłubów. Wygrać miał ten, kto najwięcej zapłaci. Nie będziemy komentować w najmniejszym stopniu zaangażowania inwestorów w proces kompensacji i sprzedaży majątku - mówiła reporterce RMF FM Kamili Biedrzyckiej rzeczniczka Agencji Rozwoju Przemysłu Roma Sarzyńska przed przetargiem: