Mężczyzna wszedł na szczyt 35 metrowego masztu telefonicznego w Toruniu. Miał ze sobą pojemnik z paliwem. Był też pijany: badania wykazały promil alkoholu. Do akcji musieli wkroczyć policjanci i strażacy, bo istniało ryzyko, że 28-latek wywoła pożar.

Do rozmowy z desperatem przystąpili policyjni negocjatorzy. Przyjechali na miejsce prosto z domów. Kurtki i hełmy musieli pożyczyć od strażaków. Rozmowa z mężczyzną trwała około kilku minut. 28-latek nie potrafił wyjaśnić, dlaczego wszedł na maszt. Trafił pod opiekę lekarzy.