Około tysiąca osób manifestowało w niedzielę w Pradze przeciw projektowi amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Demonstracja miała związek z wizytą prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy, który zapewnił, że kontrowersyjny projekt tarczy antyrakietowej w Europie, rozpoczęty przez jego poprzednika prezydenta George'a W. Busha w porozumieniu z Pragą i Warszawą, będzie podtrzymany, chyba że zniknie zagrożenie ze strony Iranu.

Niestety nie nastąpiła żadna zmiana, prezydent nadal trzyma się starej koncepcji tak zwanych "państw zbójeckich" - uważa rzecznik organizacji zrzeszającej przeciwników tarczy "Nie dla Baz" Jan Majiczek.

Nie, nie, nie dla bazyTu nie będzie radaru - takie hasła skandowali protestujący. Na jednym z transparentów napisano natomiast, że Obama nie zawiedzie naszych oczekiwań. Miejsce, w którym odbywała się demonstracja, obserwowały znaczne siły policji.

Początkowo władze Pragi zakazały protestującym przemarszu w kierunku centrum kongresowego, gdzie odbywał się szczyt UE - USA. Manifestantom udało się jednak ostatecznie uzgodnić z policją inną trasę przemarszu, omijającą główne ulice prowadzące do centrum konferencyjnego.

Nie możemy zrezygnować - powiedział natomiast Jan Neoral, wójt gminy Trokavce, w której ma być rozlokowana baza. Dopóki Obama nie powie: "Panowie, sprawa radaru jest zamknięta", będziemy protestowali przeciwko tarczy - dodał.

Protesty przeciwko budowie amerykańskiej bazy radarowej w Czechach odbywają się w Pradze regularnie. W ramach umów dyplomatycznych i wojskowych podpisanych przez Czechy i Polskę w ubiegłym roku, współpracująca z czeskimi radarami baza rakietowa ma powstać w polskim Redzikowie.

Tarcza antyrakietowa służyć będzie do przechwytywania rakiet dalekiego zasięgu wystrzeliwanych z Iranu. Program budzi jednak również zaniepokojenie Rosji.