We wtorek w Parlamencie Europejskim w Strasburgu odbyła się debata na temat sytuacji osób LGBT w Polsce. Część europosłów – m.in. przedstawiciele Platformy Obywatelskiej – wskazywała, że polskie władze odpowiadają za dyskryminację osób LGBT. Reprezentanci Prawa i Sprawiedliwości przekonywali, że Polska jest tolerancyjna.

Debata została zorganizowana na wniosek skrajnie lewicowej frakcji GUE. Choć miała dotyczyć sytuacji LGBT w UE, przeistoczyła się w debatę o Polsce. Wzięło w niej udział kilkudziesięciu europosłów. Większość z nich krytykowała Polskę za dyskryminacje osób LGBT. Cześć broniła polskich władz, wskazując m.in., że nie mogą one odpowiadać za działania niektórych oraz że osoby zaangażowane w ruch LGBT obrażały uczucia religijne katolików.


Debatę rozpoczęła unijna komisarz Cecilia Malmstroem, która przedstawiła stanowisko Komisji Europejskiej. Jak mówiła, KE jest zaniepokojona doniesieniami z Polski. W lipcu marsz równości zorganizowany w Białymstoku spotkał się z falą mowy nienawiści, ukierunkowanej na jego uczestników. Także naklejki "Strefa wolna od LGBT" były rozdawane w wielu miastach - mówiła. Jak zaznaczyła, wydarzenia te odbywały się "w atmosferze wyborów do polskiego parlamentu". KE potępia te wydarzenia" - powiedziała komisarz. 

Później głos zabrała europosłanka Magdalena Adamowicz (PO). Jak przekonywała, za dyskryminację wobec osób LGBTI w Polsce odpowiadają władze. Mówiła, że w Polsce "straszy się nieistniejącymi zagrożeniami", a w polityce "wracają najczarniejsze czasy".

Europosłanka wskazywała też, że w Polsce władze ostrze nienawiści skierowały wobec LGBT. Wymyślono nowego wroga. Ci ludzie próbują wmówić, że homoseksualizm jest zaraźliwy - mówiła. Powiedziała też, że w Polsce 70 proc. nastolatków o orientacji homoseksualnej ma myśli samobójcze, a połowa - objawy depresji.


Beata Kempa (PiS) mówiła z kolei, że w Polsce działacze LGBT z prowokacji uczynili swoją broń. Przekonywała, że podczas marszów dochodziło do obrażania uczuć chrześcijan. Jak podkreśliła, zbezczeszczony został m.in. wizerunek Matki Boskiej, gdy aureolę nad jej głową zastąpiono tęczą. Powiedziała też, że nalepka o "strefach wolnych" od LGBT była odpowiedzią na historię pracownika sieci IKEA, który został zwolniony z pracy z uwagi na swoje poglądy.

Kempa przekonywała, że szacunek jest ważny, ale nie można milczeć, gdy "agresywna ideologia" atakuje tych, którzy mają inne zdanie.

Głos w dyskusji zabrał też Patryk Jaki (PiS). Przekonywał, że Polska jest jednym z najbardziej tolerancyjnych krajów w UE, a marsze LGBT są zabezpieczane przez policję. Wskazywał, że debata dotyczy ideologii, a Polska ma prawo bronić tradycyjnych wartości chrześcijańskich. Tolerancja nie oznacza braku tolerancji dla tradycyjnego modelu rodziny. O to walczy Polska - mówił Jaki. 

Biedroń: Promować to można jabłka w markecie, a nie LGBT


W debacie wzięła też udział Róża Thun (PO). Odnosząc się do słów Kempy, mówiła, że wizerunek Matki Boskiej z tęczą zamiast aureoli nie jest świętokradztwem, a wykorzystywanie tęczy nie obraża uczuć katolików. Powiedziała, że przykro jej, że debata w PE przeradza się w "debatę polsko-polską" i że trzeba "prostować wizerunek Polaków", za który odpowiada partia rządząca.

Europoseł Robert Biedroń (Wiosna) mówił z kolei, że od 43 lat żyje w kraju, w którym używa się takich słów jak "promocja homoseksualizmu". Promować to można jabłka w markecie, a nie LGBT - dodał. Mówił, że w Polsce są restauracje, hotele i sklepy, do których homoseksualiści nie mają wstępu.

W debacie wzięło udział także kilkudziesięciu europosłów z innych krajów.

W grudniu Parlament Europejski ma głosować nad rezolucją w tej sprawie.