Wielu polskich eurodeputowanych jest zszokowanych planem debaty o stanie demokracji w Polsce w Parlamencie Europejskim. Jak ustaliła nasza korespondentka w Brukseli, nie ma nawet jednomyślności w tej sprawie w grupie PO-PSL, która zainicjowała koncepcję debaty.

Wielu polskich eurodeputowanych jest zszokowanych planem debaty o stanie demokracji w Polsce w Parlamencie Europejskim. Jak ustaliła nasza korespondentka w Brukseli, nie ma nawet jednomyślności w tej sprawie w grupie PO-PSL, która zainicjowała koncepcję debaty.
Gmach Trybunału Konstytucyjnego w Warszawie /Tomasz Gzell /PAP

Na znak protestu - zbojkotuję tę debatę - zapowiada w rozmowie z dziennikarką RMF FM w Brukseli eurodeputowana z grupy socjalistycznej (SLD) Krystyna Łybacka. 

Taka debata byłaby złamaniem niepisanej tradycji obrony interesu narodowego w europarlamencie, którą stosują eurodeputowani wszystkich narodowości.  Rzeczywiście to byłby precedens, bo nawet publiczna krytyka Węgier i polityki Victora Orbana nie odbyła się na wniosek opozycji węgierskiej - mówi dziennikarce RMF FM wieloletni urzędnik PE. Polski naród jest dumny i nie lubi, gdy wynosi się wewnętrzne sprawy na zewnątrz, a tym bardziej, gdy inne kraje nas pouczają. Dla Polaków byłoby to nie do zniesienia - mówi Krystyna Łybacka. 

Zdaniem Łybackiej francuska czy niemiecka grupa socjalistów czy chadeków nigdy nie wystąpiłaby przeciwko swojemu rządowi na forum europarlamentu. Byłam np. świadkiem, gdy Martin Schultz zapowiedział, że chce ukarać Marine Le Pen (eurodeputowana, przewodnicząca nacjonalistycznego francuskiego Frontu Narodowego - przyp. red.) i wszyscy mu klaskali, a jednak mój kolega, francuski socjalista - nie klaskał - opowiada Łybacka. Nie wyobrażam sobie także, żeby Niemcy wystąpili przeciwko swojemu rządowi na forum Parlamentu Europejskiego - dodaje. Łybacka zapowiedziała, że jutro na  spotkaniu grupy europejskich socjalistów będzie protestować i zrobi wszystko "żeby do takiej debaty nie doszło". Jej zdaniem jest wiele innych sposobów, żeby monitorować sytuację w Polsce. Można to robić dużo spokojniej. I bez uszczerbku dla wizerunku Polski. Tym bardziej, że w sprawie Trybunału obie strony nie są bez winy - mówi eurodeputowana SLD. 

"KE śledzi sytuację"

Komisja Europejska tymczasem śledzi sytuację wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce i stara się ustalić fakty - poinformował rzecznik KE Margaritis Schinas pytany, czy KE widzi powody do niepokoju w związku z wyborem sędziów TK w Polsce.

Zapowiedział, że wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans poinformuje Komisję o tych ustaleniach, a przedstawiciel KE będzie gotów do ewentualnej debaty z Parlamentem Europejskim na ten temat, jeśli taka dyskusja zostanie zorganizowana.

Schinas przypomniał też, że KE przyjęła zasady postępowania dotyczące "systematycznych zagrożeń dla rządów prawa". Wyraźnie chodzi tu o systematyczne zagrożenia - zastrzegł rzecznik.

(mal)