Ponad 38,5 tysiąca wniosków złożonych, 2700 umów podpisanych i 3 miliony złotych na kontach ludzi, którzy chcą wymienić „kopciuchy” na bardziej ekologiczne piece – tak po pół roku wygląda bilans flagowego rządowego programu „Czyste Powietrze”. Wszystko nadal działa zbyt wolno, w tym tempie rząd nie zrealizuje nawet 10% planu – ostrzegają w rozmowie z RMF FM przedstawiciele Polskiego Alarmu Smogowego.

Minister środowiska Henryk Kowalczyk, kiedy 7 marca 2019 roku informował, że w programie "Czyste Powietrze" podpisano już 1000 umów z beneficjentami dodawał: Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska rozpędzają się. Myślę, że za dwa-trzy tygodnie będzie można powiedzieć ile w tygodniu podpisują takich umów - mówił szef resortu.

Wniosków rzeczywiście jest więcej - przez trzy tygodnie od zapowiedzi ministra środowiska liczba podpisanych z beneficjentami umów wzrosła do 2797 (na łączną kwotę 36 milionów złotych). Na razie jednak na konta tych, którzy chcą wymienić kopcący piec, lub ocieplić dom, przelano zaledwie 3 miliony złotych.

Nadal żółwie tempo

Eksperci Polskiego Alarmu Smogowego nie mają jednak wątpliwości - choć założenia programu są dobre, to nadal działa on zdecydowanie zbyt wolno, by w rzeczywisty sposób wpłynąć na jakość powietrza w najbliższych latach. Zapowiadano 400 tysięcy wniosków rocznie i kwoty rzędu 10 miliardów złotych rocznie - podkreśla Piotr Siegiej z PAS i wylicza, że w założeniach programu była wymiana nawet 4 mln pieców przez 10 lat i przeznaczenie na ten cel 103 mld złotych. Patrząc na to, jak długo ten program już trwa, od września ubiegłego roku, wygląda na to, że w tym tempie rząd nie zrealizuje nawet 10 procent swojego planu - dodaje Siergiej.

Głównym problemem, według PAS, jest zbyt mała liczba urzędników, zajmujących się programem  (pracowników Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska) którzy nie radzą sobie z obsługą napływających wniosków. Na razie mówimy przecież o dziesiątkach, nie setkach tysięcy wniosków - przypomina Piotr Siergiej.

Gminy mogą pomóc?

Rozwiązaniem, według PAS, byłoby przeniesienie obsługi wniosków z WIOŚ do gmin - wtedy wystarczyłoby, że każda z gmin rozpatrzyłaby zaledwie jeden wniosek dziennie, a program "Czyste Powietrze" przyspieszyłby kilkukrotnie. Jeśli miałyby to dalej robić wojewódzkie fundusze, musiałyby poważnie zwiększyć zatrudnienie. Wiem, że WIOŚ na Mazowszu ma około 10 osób rozpatrujących wnioski. To zdecydowanie za mało - podkreśla Piotr Siergiej.

Przeniesienie punktów obsługi i przyjmowania wniosków w programie "Czyste Powietrze" do gmin najprawdopodobniej sprawiłoby też, że mocno wzrosłaby liczba składanych wniosków. Choć można to robić przez internet, procedura jest skomplikowana, a wypełnienie dokumentów może sprawiać trudności. Wiele osób może więc potrzebować pomocy urzędników. Ponieważ obecnie jest ich jednak za mało, są tak obłożeni pracą, że nie są w stanie odebrać nawet części telefonów z pytaniami - zwłaszcza w sytuacji, kiedy przed drzwiami ustawia się kolejka chętnych do złożenia wniosków. 

Opracowanie: