Frank szwajcarski kosztuje już w granicach trzech złotych, czyli o złotówkę drożej niż w wakacje. To oznacza, że rata przeciętnego kredytu w tej walucie wzrosła od 250 do nawet 700 złotych. Spłata takich zobowiązań to poważny kłopot dla wielu rodzin. Ekonomiści uspokajają jednak, że wielkiego spustoszenia w systemie bankowym frank nie wyrządzi.

Kredytów we frankach jest ciągle stosunkowo niewiele. Poza tym banki mają wysoki współczynnik wypłacalności. Dochodzi do tego jeszcze jeden argument – wysoka rata to na szczęście sytuacja przejściowa. W Szwajcarii spadły bowiem stopy procentowe – przypomina ekonomista Jakub Borowski: Te osoby, które miały niefart polegający na tym, że wzięły kredyt hipoteczny w miesiącach letnich ubiegłego roku, mogą liczyć na to, że po sześciu miesiącach stopa oprocentowania kredytu zostanie obniżona i to radykalnie.

Eksperci są też zdania, że frank szwajcarski będzie w ciągu kilku miesięcy kosztował mniej. Chyba, że nie powiedzie się rządowy plan łatania dziury budżetowej.