Dysponujemy strategią, która umożliwi stłumienie rebelii w Iraku – zapewnia amerykański prezydent, George Bush. Jednak wśród komentatorów w USA w kontekście amerykańskiej obecności w Iraku coraz częściej pada słowo „grzęzawisko”.

Wynika z tego, że interwencja USA zaczyna się kojarzyć z wojną wietnamską. Poparcie dla interwencji wśród Amerykanów słabnie, o czym mówią ostatnie sondaże. Liczba żołnierzy USA, poległych w Iraku, przekroczyła już 1700, a prezydencką politykę w tej kwestii ostro krytykują opozycyjni wobec administracji Busha Demokraci.

Sam amerykański przywódca w cotygodniowym przemówieniu radiowym mówił o „dwutorowym planie”, który ma przygotować Irakijczyków do samodzielnego objęcia kontroli nad bezpieczeństwem w kraju, a także pomóc im w budowie demokracji. Podczas wczorajszego spotkania z irackim premierem, Bush odrzucił możliwość wyznaczenia terminu wycofania amerykańskich wojsk znad Tygrysu i Eufratu.