Na skrzydłach o napędzie odrzutowym Yves Rossy chciał pokonać 37 kilometrów między marokańskim Tangerem i hiszpańską miejscowością Atlanterra. Wylądował jednak w oceanie, mniej więcej w połowie drogi.

Przyczyną nieudanego lotu był zbyt silny wiatr lub słaba widoczność. Z wód oceanu wyciągnęła śmiałka ekipa ratunkowa. Pilotowi nic się nie stało, czuje się dobrze.

We wrześniu 2008 roku udało mu się przelecieć nad kanałem La Manche. Lot z Calais we Francji do Dover trwał kilkanaście minut. Na wysokość 2,5 tysiąca metrów wyniósł go samolot transportowy. Po odpaleniu 4 silników odrzutowych wbudowanych w przypięte do pleców skrzydło wyskoczył z pokładu samolotu. Gdy wylądował, od razu otoczyli go fani.

49-letni Szwajcar za młodu siedział za sterami myśliwca Mirage szwajcarskiego lotnictwa wojskowego, a obecnie pilotuje samoloty pasażerskie Airbus.