Polak, który groził detonacją bomby w samolocie i został zatrzymany w Pradze, jest w ramach postępowania karnego badany psychiatrycznie w szpitalu - poinformowała rzeczniczka czeskiej służby policyjnej do spraw cudzoziemców Katerzina Rendlova.



Rzeczniczka poinformowała, że zaraz po przedstawieniu zatrzymanemu zarzutów śledczy wezwali biegłego z dziedziny psychiatrii. Ten ocenił, że Polak jest w chwili obecnej niepoczytalny. Zatrzymanego przewieziono następnie do szpitala psychiatrycznego, gdzie zostanie poddany dalszym badaniom i - w zależności od ich wyniku - policja zadecyduje o kontynuowaniu bądź umorzeniu postępowania karnego.

Jeśli okaże się, że w chwili popełnienia czynu nie ponosił odpowiedzialności karnej w związku ze swym stanem psychicznym, to należy oczekiwać, że postępowanie zostanie umorzone - zaznaczyła Rendlova. Dodała, iż nie można wykluczyć, że cała sprawa zostanie w najbliższych dniach przekazana do Polski, gdyż "jest to polski obywatel i stało się to na pokładzie polskiego samolotu".

Czeska policja już wcześniej odrzuciła możliwość kierowania się przez sprawcę motywami terrorystycznymi. Postawione mu zarzuty to wywołanie fałszywego alarmu i stworzenie zagrożenia dla samolotu.

Samolot ze 160 osobami na pokładzie awaryjnie lądował w Pradze

Lecący z Las Palmas do Warszawy samolot Boeing 737-800 polskich linii Enter Air ze 160 pasażerami wylądował przymusowo w piątek wieczorem w Pradze z powodu pasażera, który twierdził, że ma bombę. Funkcjonariusze jednostki interwencyjnej policyjnej służby do spraw cudzoziemców wyprowadzili z pokładu sprawcę alarmu. Pasażerowie zostali ewakuowani.

Podczas lądowania w Pradze żaden z pasażerów nie odniósł obrażeń. Ani w samolocie, ani w bagażach podróżnych nie znaleziono jakichkolwiek materiałów wybuchowych.

W sobotę w godzinach porannych Polacy wrócili na pokładzie drugiego samolotu, wysłanego do Pragi przez linie lotnicze Enter Air.

(mal)