Lekarze chcą ponownych negocjacji, minister zdrowia uzależnia je od tego, czy otworzą gabinety. W trzecim dniu od wejścia w życie sztandarowego projektu Bartosza Arłukowicza - pakietu onkologicznego - nadal nie ma porozumienia na linii resort zdrowia - Porozumienie Zielonogórskie. Medycy do północy mieli czas na podpisanie umów z NFZ-etem. W RMF FM sprawdzamy, ile kontraktów zostało podpisanych, rozmawiamy z pacjentami i lekarzami. "Taka mała kpina w nowym roku. Widzi pani, co się dzieje, a będzie jeszcze gorzej" - usłyszała nasza reporterka od pacjenta w Gliwicach.

Jak podaje na swoich stronach internetowych Narodowy Fundusz Zdrowia, w województwach: kujawsko-pomorskim, wielkopolskim i zachodniopomorskim umowy z NFZ-etem zawarły wszystkie przychodnie Podstawowej Opieki Zdrowotnej.

Najtrudniejsza jest zaś sytuacja w województwach: lubuskim, lubelskim, podlaskim i warmińsko-mazurskim.

W Lubuskiem - jak podaje na swoich stronach internetowych tamtejszy oddział Funduszu - kontrakty podpisało 80 przychodni, zaś nie zrobiło tego blisko 140 placówek.

W Śląskiem - jak donosi reporterka RMF FM Anna Kropaczek - umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia ma blisko 870 poradni, zaś ponad 230 ich nie podpisało. W regionie najtrudniejsza jest wciąż sytuacja w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie bez kontraktu pozostaje 16 przychodni. Kłopoty z dostępem do lekarza mogą mieć także mieszkańcy w Rybniku i Gliwicach.

Na Opolszczyźnie umowy z NFZ-etem ma blisko 80 poradni, zaś ponad 110 ich nie podpisało. Największe problemy mogą mieć pacjenci w powiatach: kędzierzyńsko-kozielskim, kluczborskim czy nyskim.

W Łódzkiem - tak wynika z informacji Narodowego Funduszu Zdrowia - nie działa 29 z ponad 440 poradni Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Najwięcej nieczynnych przychodni, jak sprawdziła nasza reporterka Agnieszka Wyderka, jest w tej chwili w Łodzi - w dzielnicach: Widzew, Górna i Śródmieście zamknięte są po dwie placówki - oraz w Wieluniu, gdzie nie pracują cztery poradnie. W Tomaszowie Mazowieckim, Kutnie i Warcie bez umów są po dwie przychodnie.

Jednocześnie NFZ podaje, że w Łódzkiem ma powstać sześć nowych POZ-etów, a dwa - w Piotrkowie Trybunalskim - już działają.

W Pomorskiem, jak sprawdził reporter RMF FM Kuba Kaługa, zamkniętych jest ponad 110 - czyli jedna czwarta - przychodni.

Na Podkarpaciu - według tamtejszego oddziału NFZ-etu - kontrakty ma około 400 poradni, a blisko 180 ich nie podpisało.

Właściciel przychodni w Gdańsku: Ryzykujemy, że będziemy umierać powoli

W Gdańsku spotkali się dziś lekarze, którzy protestują przeciwko warunkom postawionym przez Ministerstwo Zdrowia, jednak byli wśród nich również przedstawiciele tych przychodni, które umowy podpisały, ale solidaryzują się z protestującymi, bo nie są zadowoleni z warunków umów. Podpisanie kontraktów tłumaczą strachem o miejsca pracy czy koniecznością spłacania zaciągniętych kredytów. Jak mówią, podziwiają odwagę kolegów, którzy umów podpisać nie chcą.

My nie ryzykujemy niczym więcej niż tym, że podpisaliśmy niekorzystny kontrakt i będziemy umierać powoli. Oni ryzykują tym, że stracą miejsca pracy natychmiast - powiedział Kubie Kałudze Marcin Dymkowski, właściciel jednej z przychodni w Gdańsku.

Lekarze rozmawiali m.in. o tym, jak skuteczniej tłumaczyć pacjentom, o co chodzi w całym sporze. Jeden z pomysłów to skierowanie do proboszczów listu, który miałby jutro zostać odczytany w części pomorskich parafii.

Pacjenci: Taka mała kpina w nowym roku

Pacjenci, którzy wczoraj zastali zamknięty gabinet swojego lekarza rodzinnego, dziś liczą na pomoc w poradniach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Nasza reporterka Anna Kropaczek rozmawiała z osobami, które zgłosiły się dzisiaj do takiej placówki w Gliwicach - to jedno z miast, w których dostęp do podstawowej opieki zdrowotnej jest najbardziej utrudniony, kontraktów nie ma tam aż 21 z 35 przychodni.

Dziecko jest alergikiem, potrzebuję recepty na mleko. Zobaczymy, czy dostanę - pan w rejestracji powiedział, że nie wiadomo, czy dostanę mleko ze zniżką, czy trzeba będzie kupić pełnopłatnie - powiedziała naszej dziennikarce oczekująca w kolejce do lekarza matka.

Przyszedłem tutaj, bo gdzie? Taka mała kpina w nowym roku. Widzi pani, co się dzieje, a będzie jeszcze gorzej - komentował spotkany w tej samej placówce mężczyzna.

NFZ uruchomił infolinie dla pacjentów

Wojewódzkie oddziały NFZ-etu uruchomiły całodobowe numery telefonów, pod którymi pacjenci mogą uzyskać informację, gdzie szukać pomocy medycznej w razie choroby.

Numery infolinii, uruchomionych przez NFZ w związku z kryzysem wokół poradni POZ:

Oddział NFZNumer telefonu
Dolnośląski800 804 001
Lubelski800 804 003
Lubuski(68) 328 77 77
Łódzki(42) 275 40 30
Małopolski800 007 797
Mazowiecki(22) 211 80 18, (22) 279 75 45, (22) 279 75 41
Opolski(77) 549 53 10
Podkarpacki800 804 009
Podlaski(85) 745 95 00
Pomorski800 007 796
Śląski(32) 750 66 05
Warmińsko-Mazurski800 133 773

Lekarze chcą, by w negocjacje włączyła się Ewa Kopacz

Problemy z dostępem do świadczeń Podstawowej Opieki Zdrowotnej są efektem braku porozumienia między resortem zdrowia i lekarzami zrzeszonymi w Porozumieniu Zielonogórskim ws. finansowania POZ w 2015 roku. Po fiasku negocjacji pod koniec grudnia PZ zapowiedziało, że po 1 stycznia lekarze zrzeszeni w tej organizacji nie otworzą swoich gabinetów.

Jak powiedział nam dziś rano szef Porozumienia Jacek Krajewski, kolejne instytucje chcą mediować w sporze między PZ i Ministerstwem Zdrowia. Chęć pomocy wyraziła m.in. organizacja zrzeszająca pracodawców - Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej.

Lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego apelują z kolei, by w rozwiązanie konfliktu włączyła się premier Ewa Kopacz.

Ja nie mówię tutaj o relacjach premier - minister na zasadzie przywoływania do porządku. Mówię o tym, że konstytucyjny minister nie potrafi zaradzić temu, że pacjenci w jednej czwartej Polski nie mają dostępu do świadczeń Podstawowej Opieki Zdrowotnej - podkreślił Krajewski w rozmowie z reporterem RMF FM Grzegorzem Kwolkiem.

Resort dał lekarzom czas do północy

Ministerstwo Zdrowia dało lekarzom czas do północy z piątku na sobotę na podpisanie umów. Ci, którzy się na to zdecydowali, zachowali listy swoich pacjentów. Po tym terminie deklaracje w sprawie wyboru lekarza rodzinnego medycy będą musieli zbierać ponownie.

Od poniedziałku 5 stycznia, kiedy będzie kilka dni przerwy w umowach, ci wszyscy lekarze rodzinni, te wszystkie przychodnie, które chcą przyjść i podpisać umowę, podpisują umowę tak, jakby ten POZ tworzył się od nowa - zapowiadał wiceminister zdrowia Sławomir Neumann. Wyjaśnił, że będzie to wymagało złożenia wszystkich dokumentów, a poprzednie deklaracje pacjentów tracą ważność, bo nie dotyczą lekarza, który działa w systemie opieki finansowanej przez NFZ.

Z danych przedstawionych również w piątek przez ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza wynikało, że umowy z NFZ-etem na ten rok podpisało 82 procent lekarzy POZ i 75 procent przychodni.

Przed konferencją Arłukowicza odbyła się konferencja władz Porozumienia Zielonogórskiego. Jego prezes Jacek Krajewski zarzucił ministrowi manipulowanie opinią publiczną. Według niego, Arłukowicz podawał informacje, które były "wielokrotnym przekłamaniem rzeczywistości" i nie oddawały rzeczywistych intencji lekarzy.

Z kolei po konferencji w resorcie zdrowia przedstawiciele PZ wyrażali zdziwienie, że minister wyznacza terminy, po których umowy nie mogą być podpisywane. Pan minister grzebie w kalendarzu. Pewne rzeczy mają obwiązywać od 5 stycznia, a nie od 1 stycznia. Pan minister nie wie o tym, że my mamy zarejestrowaną działalność gospodarczą, wpisy do rejestrów wojewody. Żeby być lekarzami ubezpieczenia zdrowotnego, potrzebna jest umowa z NFZ. Zgodnie z polskim prawem, mam prawo nadal udzielać świadczeń odpłatnie, ponieważ jestem przedsiębiorcą. System jest tak skonstruowany, że płaci pacjent albo NFZ - mówiła ekspertka PZ Joanna Zabielska-Cieciuch.

Zaznaczyła, że praktykę wyrejestrować może wojewoda - stwierdzając naruszenie prawa na podstawie ustawy o działalności leczniczej - natomiast ani minister, ani prezes NFZ nie mogą tego zrobić.

Dodała również m.in., że nie ma w prawie określenia, kiedy wygasa oświadczenie woli pacjenta. Według niej, kończy się ono z chwilą jego śmierci lub w momencie jego wycofania. Minister postanowił, że te deklaracje wygasają dzisiaj, a od poniedziałku trzeba je będzie zbierać ponownie, gdyby ktoś się zdecydował podpisać porozumienie. To element szantażu, ponieważ od tych deklaracji jest uzależnione finansowanie - oceniła.