Policja poszukuje złodzieja napadającego na krakowskie banki. W piątek w ciągu kilku godzin prawdopodobnie ten sam bandyta napadł na dwie placówki w dwóch różnych częściach miasta. Ukradł około 10 tysięcy złotych.

Policjanci poszukują młodego mężczyzny. Ma około 25 lat, 175 cm wzrostu i szczupłą sylwetkę. Podczas rabunku był ubrany w granatową czapkę, niebieską kurtkę, niebieskie sportowe buty i duże ciemne okulary. Do tej pory funkcjonariusze sprawdzili dokumenty kilkuset osób, odpowiadających rysopisowi złodzieja.

W Krakowie trwa czarna seria napadów na banki; w ciągu kilku tygodni w mieście doszło do 5 napadów. Dziś najpierw okradziony został oddział przy ul. Karmelickiej. Co ciekawe, ta placówka już raz padła łupem złodzieja, a pieniądze bandycie dawała... ta sama kasjerka. Kobieta zeznała, że napastnikiem był ten sam mężczyzna co kilka tygodni wcześniej. Tym razem złodziej zabrał 3 tysiące złotych.

Kilka godzin później złodziej okradł palcówkę przy ul. Prądnickiej, na bardzo ruchliwym skrzyżowaniu. Wyraźnie zdenerwowany mężczyzna przystawił kasjerce pistolet do głowy i zażądał pieniędzy. Złodziej zrabował ok. 6 tys. złotych.

Policja nie wyklucza, że wszystkie napady są dziełem tego samego sprawcy. Scenariusz zawsze jest ten sam. Za każdym razem bandyta po wejściu do banku stawał w kolejce. Przy okienku nagle wyciągał broń; sterroryzowane kasjerki wydawały pieniądze, a mężczyzna wychodził i znikał w tłumie ludzi. Ostatni raz zaatakował na początku miesiąca - napastnik zrabował wtedy 20 tys. złotych. Policja ma jego rysopis, jednak bandyta jest wciąż nieuchwytny i coraz bardziej bezczelny.

Sporo zamieszania wywołał dziś w Krakowie jeszcze jeden napad – tym razem sfingowany. Przed placówką przy ulicy Królewskiej - również w centrum miasta - firma ochroniarska zorganizowała ćwiczenia. Policjanci przypuszczali, że to trzeci napad na bank.