Było więcej przypadków niebezpiecznego działania Corhydronu. Jak dowiedziało się RMF, już na początku roku lekarze w Janowie Lubelskim stwierdzili, że lekarstwo nie zadziałało tak jak powinno u 2 osób.

Jeździliśmy, pobieraliśmy próbki. Nasi inspektorzy wtedy w styczniu do Janowa Lubelskiego jeździli – tam było też dwóch pacjentów z objawami niepożądanymi. Tutaj chodziło cały czas – w tych naszych decyzjach - o wymagania jakościowe - powiedziała nam Krystyna Wysmólska z Wojewódzkiego Inspektoratu Farmaceutycznego w Lublinie.

Obrót Corhydronem od razu wstrzymano na terenie całego kraju. Zakaz cofnięto po dwóch miesiącach, bo powtórne badania jakościowe leku nie wykazały odstępstw do normy.

Niepożądane objawy zaobserwowano także u dwóch pacjentów, którym podano preparat w stacji pogotowia ratunkowego w Pruszczu Gdańskim. Pierwszy przypadek: 1 czerwca – 10-letnie dziecko z objawami alergii. Podany standardowy lek i reakcja nastąpiła zupełnie niepożądana – zupełnie inna niż być powinna po tym leku. Drugi przypadek: 10 czerwca – 49-letnia kobieta, która też się zgłosiła z objawami alergii. Podany lek zadziałał identycznie jak u pierwszego pacjenta - mówi dyrektor pogotowia Beata Groth.

Po tych „dziwnych” przypadkach lekarze przekazali preparat wraz z dokumentacją do Wojewódzkiego Inspektoratu Farmaceutycznego w Gdańsku. Powiadomiono także producenta - jeleniogórską Jelfę. Do tej pory jednak nie otrzymano odpowiedzi.

Wczoraj ujawniono, że w jeleniogórskiej Jelfie – która jest producentem Corhydronu, doszło do pomyłki, w wyniku której partia leku zawierała silny specyfik stosowany podczas operacji.

Wg "Dziennika" wadliwy lek podano na początku października dwóm pacjentkom w szpitalu wojewódzkim w Siedlcach. Kobiety straciły przytomność i miały gwałtowny spadek ciśnienia. Lekarze powiadomili Główny Inspektorat Farmaceutyczny, a specjaliści przebadali podany kobietom specyfik. Okazało się, że w ampułkach zamiast Corhydronu był Chlorsuccillin – specyfik używany podczas zabiegów chirurgicznych do zwiotczania mięśni. Sprawą zajęła się już prokuratura w Siedlcach.

Producent leku przyznał, że popełnił błąd. Resort zdrowia o całej sprawie dowiedział się z mediów. Ministerstwo uruchomiło specjalną infolinię – 0-800-190-590.