Proceder zaniżania przebiegu aut kwitnie i ma się coraz lepiej – alarmuje w weekendowym wydaniu "Gazeta Wyborcza". Handlarze przyznają, że nawet dziewięć na dziesięć samochodów ściągniętych z Zachodu i wystawionych na sprzedaż jest "kręconych".

Czasem wystarczy podpiąć się pod złącze diagnostyczne, czasem trzeba wyjąć licznik - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Łukasz z Piaseczna, specjalista od elektroniki samochodowej. W popularnych modelach zajmuje to kilka minut. W droższych - do godziny - tłumaczy.

Jak podkreśla "GW", brak osobnego paragrafu sprawia, że komendy policji odmawiają przyjęcia zawiadomienia o ewentualnych manipulacjach z licznikiem.

(mn)