Polskie "sypialnie" bez dróg ewakuacyjnych, czyli zakorkowane trasy dojazdowe do centrów miast z dzielnic położonych na ich obrzeżach? To ma się zmienić. Najpierw mają powstawać drogi, a później osiedla - nie na odwrót, jak dzieje się to obecnie. Takie założenia znalazły się w projekcie ustawy, opracowanym w Ministerstwie Infrastruktury.

Nowe przepisy mogłyby wejść w życie najwcześniej pod koniec roku. Najpierw projekt musi bowiem zatwierdzić rząd, a później uchwalić Sejm. Przepisy mają dać miastom i gminom większe możliwości przymuszenia deweloperów i inwestorów do zmiany kolejności podczas budowy. Np. w Hiszpanii deweloper najpierw buduje na swojej działce drogi, oświetlenie i wszelkie instalacje, a nawet trawniki, a dopiero gdy one są gotowe, dostaje pozwolenie na budowę.

Wyobraźmy sobie olbrzymie przestrzenie, gdzie znajdują się ulice w polu i w tym momencie dopiero można budować biurowce, można budować nowe miasto - mówi Jacek Kaznowski, burmistrz warszawskiej Białołęki:

Wprowadzenie podobnych rozwiązań poprawi z pewnością życie mieszkańców polskich "sypialni", ale spowoduje równocześnie, że ceny mieszkań będą rosnąć.

Zakorkowane polskie "sypialnie"

Zanim jednak nowe przepisy wejdą w życie, mieszkańcy osiedli "sypialnianych" będą codziennie mierzyć się z korkami na trasach dojazdowych do centrów miast. Przykład? Warszawski Ursynów: prawie 140 tysięcy mieszkańców, 21 osiedli, 45 kilometrów kwadratowych powierzchni, druga co do wielkości stołeczna dzielnica. I kilkanaście tysięcy samochodów, które sprawiają, że dotarcie w godzinach porannego szczytu do pracy czy szkoły staje się prawdziwym koszmarem.

O siódmej rano Ursynów dopiero budzi się do życia, ale to ostatni moment, by w miarę płynnie dotrzeć stamtąd do centrum miasta. Już około ósmej, mimo że nie ma tam znaczących remontów czy zwężeń kierowcy stają w potężnych korkach, a w drodze do centrum spędzają w samochodach nawet godzinę. Do łatwych nie należy nawet wydostanie się z osiedlowych uliczek.

Jak przekonała się reporterka RMF FM Kamila Biedrzycka, kierowcy z Ursynowa w drodze do pracy próbują ratować się CB radiem:

Tym, czym dla Warszawy jest Ursynów, dla Wrocławia jest Muchobór Wielki. Epitet w nazwie dzielnicy jak ulał pasuje do korków, które tworzą się tam każdego poranka. By dojechać do centrum stolicy Dolnego Śląska, mieszkańcy tracą ponad godzinę. Jedynie wyruszenie do pracy przed godziną szóstą gwarantuje, że dotrą na miejsce na czas i nie będą przez całą drogę jechać na "jedynce"… Naprawdę jest tragedia. Zamiast poszerzać tą ulicę, nic nie robią. Jesteśmy zamknięci tutaj, a będzie jeszcze gorzej - mówią rozgoryczeni kierowcy reporterowi RMF FM Maciejowi Stopczykowi:

Dobrą stroną sytuacji mogą być… spore oszczędności na kawie. Wystarczy bowiem utknąć rano w korku, uchylić okno i wdychać unoszącą się wszędzie adrenalinę, a skok ciśnienia - gwarantowany.

W Krakowie reporter RMF FM Maciej Grzyb wziął po lupę Ruczaj - jedną z najmłodszych dzielnic miasta, gdzie bloki powstają szybciej niż drogi. Modne osiedle Europejskie deweloperzy chwalą za lokalizację i wygodną komunikację. W rzeczywistości jednak komunikacja nie jest ani szybka, ani wygodna. Co prawda odległość do Rynku Głównego wynosi zaledwie 7 km, ale w porannym korku to aż 7 km… a kierowcy mają do wyboru jedynie dwie wąskie ulice. Przydałaby się tutaj jakaś dodatkowa droga, na dojazd do centrum tracę około 40 minut - mówi naszemu reporterowi jeden z mieszkańców dzielnicy:

Alternatywą na krakowskim Ruczaju mogłyby być autobusy MPK, ale one również stoją w korkach. Problem rozwiązałby być może tramwaj, ale o budowie torowiska mówi się tutaj od pięciu lat. A znając krakowskie realia, mówić się będzie jeszcze przez… kolejnych pięć.

O poranku korkuje się również podpoznańskie Skórzewo. W latach 80. było skromną wsią, obecnie to osiedle domków jednorodzinnych. Jak donosi nasz reporter Piotr Świątkowski o godzinie dziewiątej rano przez ulicę Poznańską ciągnie się sznur aut. Korek ma mniej więcej kilometr, dwa kilometry rano - mówią mieszkańcy Skórzewa:

Korkom nie ma się co dziwić: w samym Skórzewie jeszcze cztery lata temu mieszkało 3 tysiące osób, w marcu tego roku już 4200, a to i tak zaniżone dane, bowiem nowi mieszkańcy zwlekają z zameldowaniem się często przez wiele miesięcy.

Do zatłoczonej osiedlowej mapy Polski dołącza Giszowiec, jedna z najbardziej zaludnionych, bo 20-tysięczna, dzielnica Katowic. Jak donosi reporter RMF FM Piotr Glinkowski, kierowcy tkwią tam w największych korkach między godziną 7. i 8. rano, wtedy staje się dosłownie co pół metra. Ciasno. Coraz więcej samochodów, drogi wąskie. Jest za duży ruch na tą trasę - mówią naszemu reporterowi mieszkańcy Giszowca:

Ciężko dojechać do prasy, trudno szybko wrócić do domu. Znalezienie wolnego miejsca do zaparkowania przed blokiem często przypomina szukanie igły w stogu siana. Jak radzą sobie mieszkańcy łódzkiego osiedla Retkinia? Posłuchaj:

Rano mieszkańcy osiedli-sypialni toną w korkach, a jak jest wieczorami? Posłuchaj:

Korki zmorą nie tylko polskich "sypialni"

Poranne korki na trasach dojazdowych do centrów miast to oczywiście nie tylko polska specjalność. Na codzienne skoki adrenaliny narażeni są chociażby mieszkańcy Moskwy, bowiem rosyjska stolica to jedno z najbardziej zakorkowanych miast na świecie. Średni czas dojazdu do pracy zajmuje jej mieszkańcom około półtorej godziny. Nie pomaga nawet rozbudowane metro. Posłuchaj relacji moskiewskiego korespondenta RMF FM Przemysława Marca:

Miejska "sypialnia" - stara czy nowa?

Czy codzienne wielogodzinne postoje w korkach w drodze do pracy czy szkoły to jedyny kłopot mieszkańców polskich "sypialni"? O wygodzie życia decyduje przecież nie tylko infrastruktura drogowa, ale i dostępność szkół czy przedszkoli, sklepów, banków, urzędów pocztowych, osiedlowych placów zabaw... Poznańskie osiedle Batorego - nietypowe, bo podzielone na część starą i nową - prześwietlił pod tym kątem nasz reporter Adam Górczewski. Posłuchaj relacji:

Osiedle-sypialnia – często jego jedynym atutem jest to, że mamy tam własne mieszkanie. Infrastruktura za to poważnie kuleje. A jak mogłoby być? Posłuchaj opinii krakowskiego architekta Stanisława Deńko: