Banki obniżają oprocentowanie swoich kredytów mieszkaniowych. Z odsieczą branży budowlanej pospieszył też gabinet Leszka Millera. Przed tygodniem zdecydował, że kredyty mieszkaniowe o stałym, gwarantowanym przez państwo oprocentowaniu będą kosztowały osiem procent w skali roku. Państwo dopłacałoby bankom różnicę między odsetkami preferencyjnymi a rynkowymi.

Projekt ustawy, która miałaby uruchomić kredyt, zgodnie z rządowymi deklaracjami, pójdzie szybką ścieżką legislacyjną. Jak przewiduje Ministerstwo Infrastruktury pierwsze kredyty mieszkaniowe o stałym oprocentowaniu będą przyznane najpóźniej na początku przyszłego roku.

Zdaniem sceptyków, nowy kredyt to krok w dobrym kierunku, ale to nie zbyt wiele. Na zaciągnięcie takiego zobowiązania zdecydują się osoby, które i tak miały wciąć kredyt, a nie pojawią się nowi chętni – tego obecnie najbardziej potrzebuje branża budowlana.

Są też opinie bardziej optymistyczne. Polacy sięgną po kredyty odważniej, mając pewność, że ich oprocentowanie nie wzrośnie.

Preferencyjny kredyt ma również wady. Jego wcześniejsza spłata jest wprawdzie dopuszczalna, tyle że wówczas trzeba byłoby oddać do budżetu pieniądze, które ten wcześniej wyłożył na dopłatę do odsetek.

Ponadto wzięcie później innego, tańszego kredytu na spłatę preferencyjnego oznaczałoby utratę możliwości odliczania odsetek od dochodu.

Już teraz szereg banków zadeklarowało chęć uczestnictwa w tym programie.

18:05