To, co wlewamy do baku, pozostaje zagadką dystrybutora. W Polsce nie ma kompleksowych badań jakości paliw sprzedawanych na stacjach benzynowych. Powinna się tym zajmować Państwowa Inspekcja Handlowa, ale tego nie robi. Z prostego powodu - nie ma pieniędzy na tego typu działalność.

Oczywiście jakość paliwa jest kontrolowana przez samych dystrybutorów i duże sieci. Jednak małe stacje są poza wszelką kontrolą. Głównym, a tak na prawdę jedynym hamulcem, który nie pozwala na kontrolę, są pieniądze, a właściwie ich brak. Koszt badania jednej próbki to około 8 tys. zł.

Inspekcja Handlowa w ubiegłym roku tylko raz przeprowadziła takie badanie. Głównie dzięki temu, że pomógł jej finansowo wojewoda lubuski. Wyniki tych badań dla właścicieli samochodów były przerażające - prawie w połowie przebadanych próbek paliwo było "niewłaściwe".

Czy rzeczywiście jedyną przeszkodą w przeprowadzaniu kontroli paliwa jest brak pieniędzy? W przedstawicielami inspekcji handlowej w Małopolsce rozmawiał krakowski reporter RMF Marek Balawajder. Posłuchaj:

Trudną drogę legislacyjną udało się już przejść ustawie o monitorowaniu kontroli jakości paliw. Niestety, wejdzie ona w życie dopiero w styczniu przyszłego roku, ponieważ dopiero przyszłoroczny budżet będzie w stanie wygospodarować na ten cel trochę środków. Główna Inspekcja Handlowa wielokrotnie występowała do władz o przyśpieszenie rozruchu systemu kontroli, jednak na razie bezskutecznie.

Z drugiej strony, nawet gdy ustawa wejdzie w życie, to wydaje się być mało prawdopodobne, żeby pieniędzy starczyło do szerokiej kontroli jakości paliw.

Tymczasem za kontrolowanie paliw zaczynają się brać także policjanci. Kupiono już mierniki i jak po nitce do kłębka nasi drogowi funkcjonariusze zamierzają dochodzić - od baku do fabryk - nieuczciwych korporacji paliwowych.

16:55