Ujawnię swoje transakcje giełdowe - taka deklaracja padła wreszcie z ust kandydata na prezydenta. Do tej pory Włodzimierz Cimoszewicz "nogami i rękami" zapierał się, że opinii publicznej tego nie pokaże.

Dzisiaj sam zwróciłem się do mojego biura maklerskiego, by przekazano mi kompletną dokumentację, abym mógł ją podać do publicznej wiadomości - oświadczył Cimoszewicz. Kiedy to jednak nastąpi – tego marszałek nie potrafił określić.

Z naszych ustaleń wynika, że na dokumenty wcale nie trzeba długo czekać. Największe biuro maklerskie BDM PKO jest w stanie przygotować 5-letnią dokumentację w ciągu jednego dnia – informuje nasze reporterka Beata Lubecka.

A zatem czekamy, bo marszałek ma się znowu z czego tłumaczyć. Na przykład, ile miał w 2002 roku akcji Agory. Z jego oświadczeń majątkowych z MSZ wynika, że były warte kilka lub kilkanaście tysięcy złotych. Nowe światło rzucają jednak dokumenty nadesłane z komisji papierów wartościowych i giełdy; z przecieku wiadomo, że akcje koncernu medialnego były warte o wiele więcej, czyli 86 tysięcy złotych. Cimoszewicz jednak zaprzecza.

Podobnie zresztą jak w przypadku spekulacji na temat kilkumilionowego kredytu, który miał zaciągnąć na zakup akcji PKN Orlen. To jest całkowite kłamstwo - mówi.

Jeśli ktoś tu kłamie to Cimoszewicz – ripostuje Antoni Macierewicz. To co wynika z dokumentacji, którą otrzymaliśmy z komisji papierów wartościowych jest sprzeczne zarówno z zeznaniami złożonymi przez pana Cimoszewicza przed komisją, jak i z tymi oświadczeniami, które są składane na ręce prasy.

I dlatego orlenowska komisja powoli przymierza się do kolejnego doniesienia do prokuratury na Cimoszewicza.