Nie dziś, a dopiero we wrześniu poznamy nowego sekretarza generalnego Rady Europy. O to stanowisko walczą Włodzimierz Cimoszewicz i Norweg Thorbjoern Jagland. Co ta decyzja może oznaczać dla polskiego kandydata?

Dla Cimoszewicza i jego europejskich ambicji decyzja o odłożeniu głosowania to cios w samo serce. Z dwóch powodów: gdyby wybory odbywały się dziś, były polski premier byłby jednym z zaledwie dwóch kandydatów. Przesunięcie terminu głosowania może oznaczać, że liczba potencjalnych kandydatów się powiększy, a zatem szanse każdego z nich zmaleją.

Na domiar złego, po wakacjach będzie już wiadomo, kto wygrał wyścig do fotela szefa Parlamentu Europejskiego. Jeśli będzie to Jerzy Buzek, to zgodnie z zasadą sprawiedliwego obdzielania różnych nacji ważnymi stanowiskami, groźba tego, że drugi z polskich kandydatów polegnie, będzie dużo większa.