Stan dziesięciomiesięcznego Kamilka, który wczoraj w Lublinie oparzył się wrzątkiem, nadal jest bardzo ciężki. Dziecko pod opieką pijanej babci ściągnęło na siebie garnek z gorącą wodą; ma poparzone 20 proc. ciała, w tym głowę, klatkę piersiową oraz rękę.

Wczoraj mówiło się również o tym, że dziecko mogło zachłysnąć się wrzątkiem. Ale prof. Jerzy Osemlak z Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie, opiekujący się chłopcem, nie potwierdza tych informacji. Nie ma objawów poparzenia górnych dróg oddechowych - zapewnia. Jednocześnie jednak dodaje, że wstrząs oparzeniowy może się rozwijać, narastać nawet kilka, kilkanaście dni.

Prawdopodobnie jeszcze dziś po południu babce dziecka zostanie postawiony zarzut sprowadzenia zagrożenia na życie dziecka. Dodajmy, że kobieta noc spędziła trzeźwiejąc w policyjnej izbie zatrzymań.