Romuald Cieślak, były dowódca plutonu specjalnego katowickiego ZOMO już w areszcie. Został wczoraj skazany przez katowicki sąd na 11 lat więzienia między innymi za kierowanie zabójstwem dziewięciu górników z kopalni „Wujek” na początku stanu wojennego.

Wczoraj wieczorem Cieślak sam zgłosił się do komisariatu policji w Katowicach, bo - jak mówił - dowiedział się z mediów, że jest poszukiwany.

Zgodnie z czwartkową decyzją Sądu Okręgowego w Katowicach

Cieślak trafił do aresztu na razie na sześć miesięcy. Jego obrona,

domagająca się uniewinnienia oskarżonego, już zapowiedziała

apelację od wyroku skazującego oraz złożenie zażalenia na

zastosowanie aresztu.

B. dowódca plutonu specjalnego ZOMO przebywał już w areszcie

między kwietniem 1992 roku a sierpniem 1993, kiedy trwało

prokuratorskie śledztwo w sprawie strzelania do górników w 

kopalniach „Wujek” i „Manifest Lipcowy” na początku stanu

wojennego. Sąd zaliczył mu okres aresztowania na poczet

wymierzonej kary.

Cieślak otrzymał najsurowszą spośród wszystkich skazanych b.

zomowców karę. Zdaniem sądu, to on dał sygnał do użycia broni w 

kopalni „Wujek” oraz pierwszy strzelił. W procesie b. zomowiec nie przyznał się do winy.

Apelację od wyroku dla Cieślaka rozważa także prokuratura.

Oskarżyciel domagał się dla niego kary łącznej 15 lat więzienia i 

chciał, aby także za użycie broni podczas pacyfikacji kopalni

”Manifest Lipcowy” Cieślak odpowiadał jak za sprawstwo kierownicze zabójstwa. Tymczasem sąd skazał go w tym zakresie za podżeganie innego zomowca do użycia broni.

Oprócz Cieślaka, w trzecim już procesie b. zomowców, sąd

skazał 14 oskarżonych na kary od 2,5 do 3 lat więzienia. B.

wicekomendant Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w 

Katowicach, Marian Okrutny, został uniewinniony, a sprawa innego

oskarżonego umorzona.