Sąd ma ponownie zająć się umorzoną sprawą dotyczącą łapówek, jakie miał otrzymać w formie bezpłatnych napraw aut prezydent Sopotu Jacek Karnowski - zdecydował Sąd Okręgowy w Gdańsku, który zajął się sprawą po kasacji złożonej przez prokuratora generalnego.

Decyzję o zwrocie sopockiemu sądowi rejonowemu sprawy napraw aut sędzia Dagmara Daraszkiewicz uzasadniła głównie tym, że sąd niższej instancji przedwcześnie - na podstawie akt sprawy (w ramach wstępnej kontroli aktu oskarżenia), bez przeprowadzenia postępowania procesowego - umorzył ten wątek, uznając, że nie doszło do przestępstwa. Zdaniem sądu okręgowego dowody w tej sprawie nie są jednoznaczne i konieczne jest ich zbadanie w ramach postępowania.

Daraszkiewicz zwróciła uwagę, że sąd rejonowy uznał, iż nie doszło do przestępstwa, ponieważ prokuratura nie wskazała konkretnych korzyści (np. określonej przychylnej decyzji), jakie miała przynieść dilerowi samochodowemu darmowa naprawa aut Karnowskiego. W ocenie sądu odwoławczego z powyższym poglądem nie sposób się zgodzić - powiedziała sędzia, wyjaśniając, że łapownictwo nie musi być związane z uzyskaniem konkretnej korzyści, a "może sprowadzać się do dążenia zapewnienia sobie przychylności osoby pełniącej funkcję publiczną".

Postanowienie gdańskiego sądu okręgowego jest prawomocne.
 
Sprawa dotyczyła jednego z wątków śledztwa, jakie prowadziła Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku. Śledczy zarzucili m.in. prezydentowi Sopotu, że przyjął od miejscowego dilera samochodowego łapówkę w postaci napraw aut. Prace te miały być w sumie warte ponad 17 tys. zł. Wątek ten został prawomocnie umorzony przez sądy dwóch instancji, które uznały, że o łapówce nie może być mowy, bo prokuratura nie wskazała korzyści, jakie miał odnieść diler, a poza tym naprawy wykonywano w ramach gwarancji.

Pod koniec ub. roku wątek ten powrócił. W listopadzie ub. roku Prokurator Generalny poinformował, że zwrócił się do Sądu Najwyższego ze skargą kasacyjną na decyzję o umorzeniu. PG zarzucił gdańskiemu sądowi naruszenie procedury karnej przez "niedostateczne rozważenie" argumentów prokuratury oraz to, że sąd orzekał w sprawie, nie mając w dyspozycji całości akt sprawy, które były wtedy w sądzie niższej instancji, w Sopocie. SN przychylił się do skargi kasacyjnej i w ten sposób sprawa wróciła do gdańskiego sądu okręgowego.  

W sumie, w efekcie śledztwa prowadzonego od lipca 2008 r., Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku oskarżyła Karnowskiego o osiem czynów, w tym siedem natury korupcyjnej. Najpoważniejszy zarzut związany był z zawiadomieniem złożonym przez przedsiębiorcę Sławomira Julkego. Twierdził on, że w marcu 2008 r. Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Jako dowód Julke dostarczył śledczym kopię nagrania rozmowy z Karnowskim. Jak zeznał Julke, dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został zniszczony.

Karnowskiego oskarżono też m.in. o przyjęcie łapówki w formie: robót budowlanych, tańszego kupna aut i ich darmowej naprawy. Ósmy zarzut dotyczył oświadczenia, w którym - zdaniem śledczych - Karnowski miał napisać nieprawdę.
Prokuratura dwukrotnie - w 2010 i 2011 r. - kierowała do Sądu Rejonowego w Sopocie akt oskarżenia w tej sprawie. Za każdym razem sąd zwracał prokuraturze akta do uzupełnienia o dodatkowe opinie, a w przypadku drugiego aktu oskarżenia sąd zdecydował też o umorzeniu niektórych zarzutów (decyzję tę częściowo podtrzymał Sąd Okręgowy w Gdańsku).  
W efekcie w toku sprawy w sumie pięć korupcyjnych zarzutów zostało umorzonych przez samych śledczych (m.in. gdy dodatkowe opinie przemawiały na korzyść Karnowskiego) lub sądy, które nie dopatrywały się przestępstwa w działaniach prezydenta Sopotu. Ostatnie z pięciu umorzeń (jeszcze nieprawomocne) miało miejsce kilka dni temu: szczecińska prokuratura apelacyjna umorzyła wątek związany z rzekomą korupcyjną propozycją, jaką Karnowski miał złożyć Julkemu. Śledczy uznali, że zgromadzone dowody, w tym kopia nagrania, nie pozwoliły na stwierdzenie, że doszło do przestępstwa.

Na prezydencie Sopotu ciążą nadal trzy zarzuty. Jest on oskarżony o przyjęcie łapówek w formie napraw aut oraz prac ziemnych na jego posesji, a także złożenie fałszywego oświadczenia w związku z przetargiem na auta dla magistratu. Tymi oskarżeniami ma zająć się sopocki sąd rejonowy.

(mpw)