Może zabraknąć leków dla chorych na raka - alarmuje dyrektor warmińsko-mazurskiego Centrum Onkologii przy szpitalu MSWiA w Olsztynie. Narodowy Fundusz Zdrowia nie płaci za nadwykonania, bo nie ma pieniędzy. Wartość nieopłaconych świadczeń onkologicznych w całym województwie to prawie 19 mln złotych. W Centrum Onkologii w Bydgoszczy z tego samego powodu do końca roku dług może wynieść ponad 20 milionów. Oddział onkologii musiał w końcu ograniczyć przyjęcia.

Na Warmii i Mazurach największy dług, bo ponad 13 milionów złotych, ma szpital w Olsztynie. Na razie placówka przyjmuje wszystkich pacjentów chorych na raka. Tyle, że niebawem może już nie mieć czym ich leczyć. Kwestia miesiąca, dwóch, trzech i stracę płynność finansową. Utrata płynności spowoduje brak leków - alarmuje dyrektor szpitala Janusz Chełchowski.

W Bydgoszczy jeszcze w czasie wakacji dyrektor placówki zapewniał, że żadnemu pacjentowi opieki nie odmówi. W końcu jednak musiał ograniczyć przyjęcia. Co ciekawe bydgoska onkologia pięć razy z rzędu wygrała konkurs na najlepszy szpital publiczny w Polsce. Wysepką optymizmu jest oddział dziecięcy w bydgoskim Juraszu, ale tylko dlatego, że małych pacjentów jest po prostu mniej niż dorosłych.

W tej chwili wykonując planowe przyjmowanie pacjentów, posiadamy bardzo niewielkie rezerwy - mówi profesor Andrzej Prokurat. Nie wyobraża on sobie zapowiadanych na przyszły rok cięć w kontraktach: Zwłoka w leczeniu nowotworów skutkuje często zaprzepaszczeniem szansy na wyleczenie - dodaje Prokurat. Jak na razie onkologia dziecięcia nie dostała nakazu ograniczenia liczby wykonywanych zabiegów.

NFZ nie zapłacił też do tej pory 13 milionów złotych Centrum Onkologii w Gliwicach. Dyrekcja placówki dostała ustne zapewnienie, że pieniądze się pojawią. Czy tak się stanie, okaże się dzisiaj podczas zaplanowanych, kolejnych już rozmów w NFZ-ecie.

Śląskie szpitale łącznie mają 160 milionów złotych nadwykonań tylko za zabiegi ratujące życie. A NFZ jest gotowy zapłacić o 100 milionów mniej. To wcale nie świadczy o tym, że lekarze przyjmowali pacjentów niepotrzebnie - zaznacza prezes śląskiej izby lekarskiej. Innego zdania jest NFZ. Urzędnicy uważają, że zabiegi można było planować inaczej.

Czy pieniędzy za nadwykonania będzie więcej? To jest w tej chwili pytanie, na które chyba nikt nie jest w stanie odpowiedzieć - mówi Jacek Kopocz, rzecznik śląskiego NFZ-etu.

Centrum Onkologii w Warszawie jest jeszcze na plusie, ale szpitalowi do końca roku została bardzo mała rezerwa. Jak dowiedziała się reporterka RMF FM Agnieszka Witkowicz, możliwe, że szpitalowi zabraknie pieniędzy na zabiegi. W wojewódzkim NFZ-ecie Centrum Onkologii ma jeszcze tylko 102 tysiące złotych rezerwy. By można było mówić o bezpiecznej sytuacji finansowej, na miesiąc potrzeba około dwóch milionów. Do tej pory szpital radził sobie przesuwając pieniądze w ramach kontraktu. Za zabiegi ponad limit brał pieniądze przeznaczone na inne zabiegi, których wykonał mniej. Ale ta możliwość powoli się kończy, więc mogą się pojawić kłopoty.

Sytuację pogorszył fakt, że Centrum w tym roku przepadły spore pieniądze. W pierwszym półroczu szpital nie wykorzystał wszystkich zakontraktowanych środków, więc na drugie półrocze dostał ich mniej.

Na początku października Ministerstwo Zdrowia znalazło dodatkowe pieniądze na opłacenie nadwykonań, ale już wtedy było wiadomo, że jest ich za mało. A kolejnych na pewno nie będzie. Szansy takiej już nie ma, dlatego że Narodowy Fundusz Zdrowia nie posiada środków finansowych - mówi Magdalena Mil z warmińsko-mazurskiego oddziału NFZ-etu. Wszystkiemu winny kryzys i niższa ściągalność składki zdrowotnej.