Nietypowe zdarzenie podczas kontroli jednej z łotewskich ciężarówek. Inspektorzy z Podlaskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego zatrzymali pojazd, w którym załogą było małżeństwo. Podczas oględzin tachografu z samochodu kobieta - chcą uniknąć kary za manipulowanie przy sprzęcie - schowała urządzenie w bieliźnie.

Do zdarzenia doszło we wtorek na krajowej "ósemce". Inspektorzy zatrzymali do kontroli łotewską ciężarówkę, która była w trasie z Estonii do Niemiec.

Po analizie wydruków oraz danych pobranych z tachografu istniało podejrzenie, że w pojeździe jest zainstalowane urządzenie, które umożliwia kierowcy jazdę z rejestracją "odpoczynku" i ma ukryć rzeczywisty czas pracy.

Ciężarówka została więc skierowana do serwisu i tam dokonano oględzin. Jak się okazało, faktycznie w impulsatorze było zainstalowane urządzenie do manipulacji tachografu.

Żeby uniknąć kary drugi członek załogi, czyli żona kierowcy, ukryła to urządzenie w bieliźnie. Mimo wielu próśb kobieta nie oddała sprzętu, więc na miejsce została wezwana policja. Po kilku chwilach kierująca ostatecznie oddała urządzenie.

Małżeństwo zostało ukarane czterema mandatami.

(abs)