Segregacja śmieci powinna być obowiązkowa dla wszystkich - taka zmiana w ustawie śmieciowej znalazła się w rekomendacjach przygotowanych przez specjalny zespół ministerstwa środowiska. Obecnie mamy wybór: segreguję śmieci i płacę mniej, nie segreguję - płacę więcej.

Zmiany wejdą w życie nie wcześniej niż za rok. Najwcześniej za dwa miesiące ma być gotowy projekt ustawy - o ile ministerstwo zaakceptuje propozycję specjalnego zespołu, a - jak ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski - minister Maciej Grabowski nie był zachwycony pomysłem obowiązkowej segregacji.

I trudno się temu dziwić, skoro autor pomysłu, prof. Andrzej Kraszewski, nie przewidział, kto będzie sprawdzał, czy wszyscy śmieci segregują, i kto będzie nakładał kary.

Jeżeli ktoś nie segreguje, to jak gdyby jest obciążony dodatkową opłatą - wyjaśnia prof. Kraszewski w rozmowie z naszym reporterem. Dopytywany, kto miałby nas obciążać tą dodatkową opłatą, odpowiada: No a kto teraz może wykryć, czy ja - chociaż zadeklarowałem, że segreguję - wyrzucam odpady niesegregowane? Problem pozostaje ten sam.

Przeczytaj rozmowę Mariusza Piekarskiego z prof. Kraszewskim:


Mariusz Piekarski: Gdyby te zmiany weszły w życie, Polacy nie będą mieli wyboru: segreguję albo nie segreguję? Wszyscy będą musieli segregować?

Prof. Andrzej Kraszewski: To jest pytanie do ministra środowiska. My rekomendowaliśmy mu pewne rozwiązania, natomiast jakie rozwiązania przyjmie - zobaczymy. My rekomendowaliśmy, żeby segregacja odpadów była obowiązkowa.

Dzisiaj, kiedy ktoś wybiera opcję: "nie segreguję", płaci więcej. Kiedy będzie zmuszony do segregowania, może się zdarzyć, że będzie płacił mniej, jak wszyscy, a nie będzie segregował.

To, co rekomendujemy ministrowi, odwraca trochę tą optykę. Obowiązkiem jest segregacja. Jeżeli ktoś nie segreguje, to jak gdyby jest obciążony dodatkową opłatą.

Ale kto go będzie obciążał dodatkową opłatą?

No a kto teraz może wykryć, czy ja - chociaż zadeklarowałem, że segreguję - wyrzucam odpady niesegregowane? Problem pozostaje ten sam. Chodzi tutaj tylko o pewną zasadę.

Odwraca to o tyle sytuację, że nie ma tej przynęty - niższej stawki za wywóz śmieci, kiedy segreguję - bo wszyscy będą płacić tę niższą stawkę - czy segregują, czy nie.

Ale jest ryzyko, że ktoś, kto nie segreguje, będzie musiał w sumie zapłacić stawkę wyższą.

O ile ktoś z sąsiadów doniesie, ktoś sprawdzi, ktoś przegrzebie śmietnik...

Zobaczymy, jak to będzie działało w praktyce. Moim zdaniem, ważną sprawą, bez której się nie obejdziemy, jest sprawa edukacji - edukacji ekologicznej, edukacji, która będzie polegała na zrozumieniu, dlaczego segregujemy, dlaczego to jest takie ważne, dlaczego te materiały, które odzyskujemy, mogą jeszcze być dla nas użyteczne, dlaczego to jest dla nas dobre. I dlaczego przez to per saldo wszyscy zapłacimy mniej - bo te materiały można sprzedać i przez to zmniejszyć koszt działania całego systemu. Myślę, że z czasem ludzie będą to rozumieli.

Czy to nie zniszczy tego, do czego już po trosze ludzie się przyzwyczaili? Kto chce segregować i płacić mniej, to to robi, a kto nie chce się bawić w segregację, kto uważa, że środowisko nie jest istotne - płaci parę złotych więcej i ma święty spokój.

Moim zdaniem, jest to niezgodne z przepisem unijnym i pozwolenie, żeby w polskim prawie była możliwa taka dowolność, taka możliwość niesegregowania odpadów, jest niezgodna z prawem unijnym.

Trzeba będzie zatrudnić nową służbę do śledzenia, kto nie segreguje, a płaci mniej.

Nie. Myślę, że po prostu trzeba będzie więcej pieniędzy wydać na edukację.

(edbie)