Poskarżył się na brak mydła w policyjnych łazienkach, teraz ma problemy w pracy. Komendant miejski policji ze Szczecina wszczął postępowanie dyscyplinarne przeciwko funkcjonariuszowi, który wywalczył zaopatrzenie komisariatów w środki czystości.

O tym jak fatalnie w środki czystości wyposażone są szczecińskie komisariaty informowaliśmy prawie dwa miesiące temu. Stosowanie środków ochronnych nakazywał sam komendant, niestety te dla funkcjonariuszy były nieosiągalne. W praktyce, policjanci mydło i papier toaletowy przynosili z domu, a o rękawiczki prosili lekarzy pogotowia.

Nasi reporterzy dotarli do raportów z kontroli, jakie przeprowadziły Inspekcja Sanitarna MSW i Państwowa Inspekcja Pracy. Obie kontrole potwierdziły skargi policjantów. Inspektor Sanitarny uznał wręcz, że przez brak środków czystości i materiałów ochronnych narażone może być zdrowie, a nawet życie policjantów. Bez jednorazowych rękawiczek, maseczek i środków dezynfekujących byli narażeni na ryzyko zakażenia HIV, gruźlicą lub świerzbem. Dopiero wtedy w łazienkach policyjnych zamontowano dozowniki na mydło w płynie i środek dezynfekujący, podajniki na papier toaletowy, a w dyżurkach pojawiły się maseczki, rękawiczki, a nawet fartuchy ochronne.

Policjant, który poskarżył się na zaniedbania, ma odpowiedzieć za przekroczenie obowiązków. Po tym jak dziennikarze RMF FM nagłośnili sprawę, lokalne radio zorganizowało debatę na temat wyposażenia komisariatów w Szczecinie. Udział funkcjonariusza w tej dyskusji nie spodobał się jego przełożonym. Komendant miejski policji uznał, że wypowiedzi funkcjonariusza o braku papieru toaletowego i jednorazowych rękawiczek to naruszenie dyscypliny służbowej. W ocenie komendanta Jacka Wolfa i jego zastępcy Roberta Nowaka funkcjonariusz nie miał prawa ujawniać informacji o tym, jak policjanci byli zmuszani interweniować bez środków zabezpieczających w przypadku odkrycia zwłok.

Przed policjantem teraz postępowanie dyscyplinarne. Grozi mu nagana, degradacja, a nawet wydalenie ze służby.