Co najmniej sześć tysięcy górników i energetyków z całego kraju demonstruje pod Kancelarią Premiera. Wcześniej pikietowali przed Sejmem oraz ministerstwami - skarbu i gospodarki. Domagają się od rządu reformy polityki w sektorze oraz obniżek cen energii.

Związkowcom udało się porozmawiać z marszałkiem Sejmu. A, że od Bronisława Komorowskiego nic nie zależy w sprawach, które bezpośrednio dotyczą ich postulatów, przyjęcie było czysto kurtuazyjne. Swoje postulaty na piśmie, związkowcy zostawili także w ministerstwach: gospodarki i skarbu. Teraz pikietują Kancelarię Premiera.

Organizatorem manifestacji jest Sekcja Krajowa Energetyki. Oprócz związkowców z elektrowni, zakładów energetycznych i Polskich Sieci Elektroenergetycznych, w pochodzie biorą udział górnicy.

Ich dzisiejszy przemarsz ulicami miasta to protest przeciwko dotychczasowej polityce rządu w sektorze energetyki. Demonstracja jest duża i głośna, ale bardzo dobrze zorganizowana. Protestujący mają własną slużbę porządkową. Ma ona chronić manifestantów przed prowokacją. Spacyfikowała już kilku butnych uczestników marszu. Pikietę zabezpiecza także warszawska policja.

Wszyscy energetycy zgodnie uważają, sposób reorganizacji sektora za nieprzemyślany i prowadzący do likwidacji miejsc pracy. Sprzeciwiają się też dzikiej prywatyzacji spólek energetycznych i kolejnym podwyżkom cen prądu. Związkowcy będą domagać się od rządu określenia przejrzystego programu dla polskiej energetyki, uwzględniającego interesy spółek tego sektora, pracowników i odbiorców energii.

Manifestacja oznacza niemałe problemy dla stołecznych kierowców, którzy muszą uzbroić się w cierpliwośc, bo protest ma potrwać do 18. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Marka Smółki: