Sąd Rejonowy Katowice-Zachód aresztował Romana S. - byłego zomowca, podejrzanego o strzelanie do górników protestujących w kopalni „Wujek” na początku stanu wojennego. We wtorek w katowickim IPN mężczyzna usłyszał zarzut popełnienia zbrodni komunistycznej.

Instytut Pamięci Narodowej domagał się aresztowania Romana S. na trzy miesiące. Sąd uznał jednak, że miesięczny okres aresztowania - licząc od czasu przekazania stronie polskiej - jest wystarczający. Swój wniosek o zastosowanie wobec podejrzanego takiego środka zapobiegawczego IPN motywował grożącą Romanowi S. surową karą - do 10 lat więzienia - oraz "uzasadnioną obawą jego ucieczki lub ukrywania się za granicą".

Mężczyzna, który ma niemieckie obywatelstwo, był ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania. Został zatrzymany 17 maja w Chorwacji. Władze tego kraju zdecydowały o wydaniu go polskim organom wymiaru sprawiedliwości. Od czwartkowego wieczoru jest w Polsce. We wtorek został przewieziony z Warszawy do Katowic, gdzie usłyszał zarzut.

Prok. Dariusz Psiuk z katowickiego IPN przypomniał, że postanowienie o aresztowaniu Romana S. zapadło jeszcze na początku lat 90., gdy ówczesna Prokuratura Wojewódzka w Katowicach prowadziła śledztwo w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń. Nie mogło być zrealizowane, bo podejrzany się ukrywał.

Postawiony Romanowi S. zarzut dotyczy tego, że 16 grudnia 1981 roku w Katowicach "będąc funkcjonariuszem państwa komunistycznego, członkiem plutonu specjalnego Pułku Manewrowego KW MO w Katowicach, działając wspólnie z innymi członkami tego plutonu dopuścił się zbrodni komunistycznej stanowiącej zbrodnię przeciwko ludzkości". Zbrodnia ta, która nie ulega przedawnieniu, polegała - jak dodaje IPN - na stosowaniu represji i naruszaniu praw człowieka w ten sposób, że Roman S. wziął "udział w pobiciu strajkujących górników kopalni Wujek i użył niebezpiecznego narzędzia w postaci broni palnej".

IPN zarzuca podejrzanemu, iż wraz z innymi członkami plutonu oddał "strzały w kierunku pokrzywdzonych, narażając ich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w wyniku czego śmierć poniosło 9 osób, a 21 doznało obrażeń ciała".

Podczas przesłuchania w IPN Roman S. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień.