Warszawska prokuratura postawiła byłemu senatorowi Krzysztofowi Piesiewiczowi zarzuty posiadania narkotyku i nakłaniania innych osób do jego zażycia.

Zarzuty są identyczne jak we wniosku o uchylenie immunitetu - mówi "Gazecie Wyborczej" mec. Czesław Jaworski, jeden z obrońców byłego senatora.

W lutym 2010 roku Senat nie zgodził się na uchylenie immunitetu Piesiewicza, co było przyczyną umorzenia śledztwa wobec senatora. Już wtedy prokuratura zapowiadała wznowienie go w momencie, gdy immunitet wygaśnie.

W grudniu 2009 roku "Super Express" ujawnił film z udziałem ubranego w sukienkę Piesiewicza, nagrany w jego mieszkaniu przez Joannę D. Film miał być dowodem, że senator posiadał i zażywał narkotyki. Piesiewicz zaprzeczył oskarżeniom - twierdził, że nie była to kokaina, ale sproszkowane lekarstwa. Mówił, że Joannę D. poznał przypadkowo i kilka razy się z nią spotkał.

Spotkanie Piesiewicza z Joanną D. oraz striptizerką Joanną S. nagrano we wrześniu 2008 r., a potem kilka razy "odsprzedawano" politykowi kompromitujące taśmy. Według mediów, senator miał w sumie zapłacić za nagrania ponad 550 tys. zł.

W sierpniu tego roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skazał troje szantażystów senatora na kary po 1,5 roku więzienia.

66-letni Piesiewicz jest z zawodu adwokatem. Był obrońcą w procesach politycznych w PRL. W 1985 r. był oskarżycielem posiłkowym w procesie oficerów SB sądzonych za uprowadzenie i zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki. Zasłynął jako współautor scenariuszy filmowych do kilkunastu filmów Krzysztofa Kieślowskiego. Był za nie wielokrotnie nagradzany, a scenariusz filmu "Trzy kolory - czerwony" był nominowany do Oscara.