Piętnaście lat więzienia, 120 tys. zł zadośćuczynienia i 800 zł comiesięcznej renty dla dziecka ofiary - taki wyrok usłyszał w sądzie we Wrocławiu Krzysztof Tercjak. Ten były rajdowiec w styczniu zeszłego roku na skrzyżowaniu śmiertelnie ugodził nożem taksówkarza, który miał mu zajechać drogę.

Tercjak stanął rzekomo w obronie swojej córki, która wdała się w awanturę na skrzyżowaniu z taksówkarzem. Prokurator żądał dla oskarżonego 25 lat więzienia, rodzina domagała się dożywocia. Sędzia Lidia Chojeńska zdecydowała, że Krzysztof Tercjak spędzi za kratkami najbliższych 15 lat. I to właśnie wzbudziło ogromne emocje na sali sądowej. Matka ofiary głośno domagała się sprawiedliwości. Krzysztof Tercjak nie przeprosił, stwierdził tylko, że każdy ma prawo stanąć w obronie swojej rodziny. Wyrok nie jest prawomocny. Obie strony rozważają apelację.

Tuż po zdarzeniu rajdowiec zniknął z Wrocławia i był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania (ENA). Po trzech miesiącach ukrywania się został zatrzymany we Wrocławiu.