5 lat więzienia dla b. prezydenta Olsztyna Czesława Małkowski oskarżonego o gwałt i molestowanie - taki wyrok wydał sąd rejonowy w Ostródzie w województwie warmińsko-mazurskim. ​Czesława Małkowski był oskarżony o molestowanie urzędniczek i zgwałcenie jednej z nich, będącej w ciąży. Proces byłego prezydenta Olsztyna toczył się za zamkniętymi drzwiami.

5 lat więzienia dla b. prezydenta Olsztyna Czesława Małkowski oskarżonego o gwałt i molestowanie - taki wyrok wydał sąd rejonowy w Ostródzie w województwie warmińsko-mazurskim. ​Czesława Małkowski był oskarżony o molestowanie urzędniczek i zgwałcenie jednej z nich, będącej w ciąży. Proces byłego prezydenta Olsztyna toczył się za zamkniętymi drzwiami.
5 lat więzienia dla b. prezydenta Olsztyna Czesława M. oskarżonego o gwałt i molestowanie / Tomasz Waszczuk /PAP

Na karę 5 lat pozbawienia wolności skazał sąd rejonowy w Ostródzie b. prezydenta Olsztyna Czesława Małkowskiego w procesie za molestowanie kobiet i zgwałcenie urzędniczki, która była w ostatnich tygodniach ciąży. Z części zarzutów dotyczących molestowania były prezydent został uniewinniony, część uległa przedawnieniu. Wyrok nie jest prawomocny.

Sąd zakazał mu przez sześć lat kontaktować się z główną pokrzywdzoną. Zakazał mu też zajmowania kierowniczych stanowisk w jednostkach administracji publicznej przez sześć lat.

Sentencja wyroku była jawna. W sali był Czesław Małkowski, nie było pokrzywdzonych. Sąd uzasadniał wyrok za zamkniętymi drzwiami z uwagi na charakter zarzucanych czynów. 

Ponad tydzień temu w mowie końcowej oskarżyciel publiczny zażądał dla b. prezydenta kary 9 lat pozbawienia wolności.

Nie uczyniłem tego, co się mi zarzuca - stwierdził Małkowski w rozmowie z dziennikarzami. Walczę o niewinność, walczę o prawdę. Widzicie państwo jaka jest prognoza. Po tylu latach trudno było zejść na zero. Wierzę że sąd jest niezawisły - dodał.

Olsztyńska seksafera

Olsztyńska seksafera ma swój początek w publikacji "Rzeczpospolitej" z 21 stycznia 2008 roku. Gazeta napisała wtedy, że urzędujący, bezpartyjny wówczas (dawniej SLD) prezydent Olsztyna Czesław Jerzy Małkowski molestował pracujące w ratuszu urzędniczki. Jedną, która była w 38 tygodniu ciąży, Małkowski miał zgwałcić. Kobieta poszła do ginekologa, a lekarz zawiadomił prokuraturę. Ta jednak umorzyła sprawę, ponieważ pokrzywdzona nie podała nazwiska sprawcy i nie złożyła wniosku o jego ściganie. Kobieta miała zeznać, że odmawia podania personaliów sprawcy, bo się go obawia.

Jeszcze tego samego dnia Prokuratura Okręgowa w Olsztynie na nowo wszczęła umorzone już śledztwo ws. gwałtu na ciężarnej. Pretekstem do wznowienia sprawy było to, że w pierwszym postępowaniu nie ustalono, czy gwałt zagrażał zdrowiu i życiu płodu oraz matki, a takie sprawy prowadzi się z urzędu.

Odpowiedzią Małkowskiego na publikację "Rz" była zwołana tego samego dnia konferencja prasowa, na której stwierdził on, że wszystkie informacje są "pomówieniami". Małkowski zapowiedział wówczas skierowanie sprawy do sądu, czego nie uczynił do dziś.

Publikacja "Rz" wywołała w Olsztynie falę wzburzenia i oburzenia ponieważ Małkowski jako prezydent kreował się na wzorowego męża i ojca. Na wiele uroczystości przychodził z żoną, uczestniczył w nabożeństwach, demonstrował związki z proboszczami. Część mieszkańców miasta uwierzyła w zapewnienia prezydenta o jego niewinności, inni uznali, że jest to dwulicowy i zakłamany człowiek. Taki podział w tej sprawie utrzymuje się w mieście do dziś - Małkowski ma swoich zagorzałych zwolenników i przeciwników.

Mimo publikacji "Rz" Małkowski nie zamierzał zrezygnować z funkcji. Dwa dni po ujawnieniu afery jego żona zawiadomiła policję o zaginięciu: Małkowski miał bez uprzedzenia wyjść z ratusza, a w gabinecie znaleziono zaadresowany do rodziny list. Prezydent - cały i zdrowy - odnalazł się po dwóch godzinach. Sytuacja ta sprawiła, że wszystkie środowiska polityczne w mieście zaczęły namawiać Małkowskiego do pójścia na urlop, z czego ten nie skorzystał.

W tym czasie pocztą pantoflową mieszkańcy Olsztyna przekazywali sobie zdjęcia Małkowskiego, który z opuszczonymi spodniami siedział przy ratuszowym biurku oraz wulgarne nagrania rozmów, w których proponował jednej z urzędniczek seks na wieży ratusza. Małkowski potem kwestionował wiarygodność i zdjęć, i nagrań. W tym czasie prezydent nadal chętnie pokazywał się publicznie.

6 lutego 2008 roku akta śledztwa dotyczącego gwałtu i molestowania kobiet śledczy z Olsztyna przekazali do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku argumentując, że "chcą uniknąć podejrzeń o stronniczość". Prasa pisała bowiem, że ratusz przekazał prokuraturze budynek pod siedzibę prokuratury rejonowej, a żona jednego z prokuratorów miała pracować w ratuszu.

Niespełna tydzień później z Białegostoku przyszedł do ratusza list, w którym śledczy prosili o przesłanie im teczek personalnych urzędniczek, które miały obciążać zeznaniami Małkowskiego. List ten nie był opatrzony klauzulą "tajne" i trafił do rąk Małkowskiego, który w ten sposób dowiedział się, które z podwładnych twierdzą, że padły jego ofiarami.

W tym czasie niektóre środowiska, m.in. naukowcy i artyści, w lokalnych mediach rozpoczęły kampanię broniącą Małkowskiego. W olsztyńskiej katedrze odprawiono nawet w jego intencji mszę. Działania te wywoływały w mieście kolejne fale wzburzenia.

Zwrot w sprawie nastąpił 28 lutego 2008 roku, kiedy to na polecenie białostockiej prokuratury policja zatrzymała Małkowskiego w jego domu. Potem prezydent został przewieziony do ratusza i tam w jego obecności policjanci przeszukali prezydencki gabinet. Dowiedzieli się o tym dziennikarze, którzy okupowali korytarze ratusza. Aby chronić Małkowskiego policjanci wyprowadzili go schylając mu głowę - zdjęcia z tego zdarzenia, opacznie odebrane, obiegły media i były komentowane jako "nieuzasadniony pokaz siły".

Po zatrzymaniu władzę w ratuszu przejął zastępca Małkowskiego Tomasz Głażewski (PO).

Prokuratura w Białymstoku przesłuchiwała Małkowskiego dwa dni i przedstawiła mu zarzut gwałtu oraz wykorzystania zależności służbowej. Pozwolono mediom na pokazywanie wizerunku i nazwiska prezydenta Olsztyna i wystąpiono do sądu o jego areszt. Sąd rejonowy jednak odmówił aresztu uznając, że wystarczy zawieszenie w czynnościach służbowych. Prokuratura odwołała się od tej decyzji, a Sąd Okręgowy w Białymstoku 14 marca 2008 roku zdecydował o 3 miesięcznym areszcie.

Między jedną a drugą decyzją sądów włamano się do auta głównej pokrzywdzonej, a w ratuszu trwał pat decyzyjny ponieważ prawo nie wskazywało, kto ma rządzić miastem w razie odsunięcia prezydenta od obowiązków.

Małkowski był w areszcie od 14 marca do 26 września 2008 r. W tym czasie radni wzywali go do złożenia mandatu, ale w liście przysłanym z aresztu Małkowski stanowczo się temu sprzeciwił. Dlatego pod koniec sierpnia radni przegłosowali decyzję o przeprowadzeniu referendum ws. odwołania Małkowskiego przed upływem kadencji. Głosowanie odbyło się 17 listopada 2008 roku i było pierwszym udanym referendum tego typu w kraju. Za odwołaniem Małkowskiego opowiedziało się 24843 osoby, przeciw było 18348 osób. Małkowski, który zdążył już wyjść z aresztu głosował w towarzystwie żony, a kilka dni przed referendum na Starym Mieście prosił przechodniów, by poszli na referendum i głosowali za pozostawieniem go na stanowisku.

Ponowne wybory na prezydenta Olsztyna były rozstrzygane w dwóch turach, ostatecznie - 1 marca 2009 roku - wygrał je Piotr Grzymowicz, który sprawuje tę funkcję do dziś.

Małkowski nie pogodził się łatwo z utratą stanowiska i startował w wyborach samorządowych w 2010 roku (Małkowski wygrał wtedy pierwszą turę) oraz w 2014 roku. Za każdym razem przechodził wraz z Grzymowiczem do drugiej tury, a o zwycięstwie Grzymowicza decydowała niewielka liczba głosów. Małkowski od 2010 r. nieprzerwanie zdobywał bez trudu mandat radnego - przychodzi na sesje, zwykle jest mało aktywny.

Śledztwo ws. tzw. seksafery toczyło się w Białymstoku do lutego 2011 roku. Małkowskiemu przedstawiono cztery zarzuty dotyczące czterech pokrzywdzonych. Najpoważniejszym z nich, zagrożonym karą 12 lat więzienia, jest gwałt i usiłowanie gwałtu, a także "doprowadzenie do obcowania płciowego lub poddanie się innej czynności seksualnej przez nadużycie stosunku zależności" oraz uporczywe naruszania praw pracowniczych. Małkowski twierdził uparcie, że jest niewinny.

Akta sprawy trafiły najpierw do olsztyńskiego sądu ale ten nie chciał sądzić sprawy prezydenta i ostatecznie w 21 października 2011 roku proces ws. seksafery ruszył przed sądem rejonowym w Ostródzie. Jawność sprawy wyłączono, dlatego nie wiadomo czy Małkowski przyznał się przed sądem do winy, ani jakiej treści składał wyjaśnienia.