Wizyta Busha na Litwie to pierwsza w historii państwa litewskiego wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych. Potrwa około 17 godzin. Prezydent George W. Bush chce pogratulować mieszkańcom Litwy zwycięstwa - powiedział ambasador USA w Wilnie John Tefft, nawiązując do zaproszenia do NATO na szczycie w Pradze, siedmiu państw, w tym Litwy, a także Estonii i Łotwy.

W ocenie ambasadora, wizyta prezydenta USA będzie dla Litwy korzystna nie tylko ze względów politycznych, ale też ekonomicznych.

Na przygotowanie się do wizyty Litwa wydała około 400 tysięcy dolarów. Tymczasem 800-osobowa ekipa amerykańska jedynie za jeden nocleg w hotelach wileńskich i wyżywienie zapłaci 500 tysięcy dolarów. 100 tysięcy dolarów Amerykanie zapłacą za systemy audiowizualne i połączenia telefoniczne. Do tego paliwo dla ponad 10 samolotów, wynajęcie autobusów.

Według wyliczeń ambasadora Teffta, Litwa na wizycie Busha zarobi około półtora miliona dolarów.

Na polecenie służby ochrony Białego Domu sprawdzono wszystkie dachy i strychy domów przy wileńskim Placu Ratuszowym, gdzie jutro prezydent Bush spotka się z mieszkańcami litewskiej stolicy.

Na dachach domów Starego Miasta zostały zainstalowane kamery wideo, a na niektórych kilkunastu amerykańskich snajperów ustawi karabiny.

Ruch samochodowy i pieszy na wileńskiej starówce jest ograniczony. Od czwartku wieczora nie można parkować tam samochodów. Od piątku rano obowiązuje zakaz wjazdu.

Mieszkańcy starówki są wpuszczani do domów jedynie po okazaniu dowodu zameldowania. Zostali też uprzedzeni, by w sobotę w godzinach przedpołudniowych nie zbliżali się do okien i nie wychodzili na balkony.

Jutro rano prezydent Stanów Zjednoczonych spotka się z prezydentem Litwy

Valdasem Adamkusem, a następnie z prezydentami Łotwy, Estonii i Litwy, po czym na Placu Ratuszowym przemówi do wilnian. A około południa odleci do Bukaresztu.

19:40