Amerykańskie wojska nie wycofają się z Iraku po 30 czerwca - zapowiedział prezydent George W. Bush. A jeszcze wczoraj cywilny administrator USA w Iraku Paul Bremer nie wykluczał możliwości wyjścia Amerykanów z Iraku.

Stany Zjednoczone wypełnią swoje zobowiązanie przywrócenia niepodległości i godności Irakijczykom - mówił amerykański dziś prezydent.

Siły koalicji szkolą tysiące Irakijczyków, by potrafili oni ochronić Irak przed agresją z zewnątrz i mogli zapewnić bezpieczeństwo w kraju. Nasze wojska pozostaną w Iraku, by towarzyszyć Irakijczykom do czasu, aż oni będą mogli sami siebie ochronić - dodał amerykański przywódca.

Wypowiedź Busha kontrastuje z wczorajszym stwierdzeniem cywilnego administratora w Iraku. Paul Bremer zaznaczył, że amerykańska administracja nie wyklucza wycofania się z Iraku, jeżeli takie życzenie wyrażą nowe irackie władze. Nie chcemy być tam, gdzie nas nie chcą - powiedział Bremer. W podobnym tonie wypowiadał się sekretarz stanu Colin Powell.

W cotygodniowym orędziu radiowym Bush odniósł się również do skandalu wokół podbagdadzkiego więzienia Abu Ghraib, podkreślając, że nie zachwieje on misją sił koalicji. Wszyscy wiedzą, że czyny kilku osób nie odzwierciedlają postawy całego amerykańskiego wojska, które jak żadne inne w historii walczyło o wolność innych narodów - mówił Bush.

Prezydent zapewnił, że Stany Zjednoczone i Amerykanie szanują Irakijczyków; podkreślił też, że winni przestępstw zostaną ukranani. Proces siedmiu żołnierzy podejrzanych o znęcanie się nad więźniami rozpocznie się w przyszłym tygodniu.