Ministrom udało się uzbierać większość z trzech miliardów złotych, jakie na polecenie premiera mieli znaleźć w budżetach własnych resortów - twierdzi Zbigniew Chlebowski. Nie chciał jednak zdradzić, ile wynosi ta „większość”. Jeśli to, co udało się uzbierać okaże się za mało, rząd przygotowuje awaryjny scenariusz, czyli podniesienie podatków.

Zdaniem szefa klubu Platformy Obywatelskiej, najkorzystniejsze byłoby podniesienie stawki VAT, która miałaby obowiązywać przez dwa lata. Dwuletni okres podwyżki zostałby zapisany w specustawie. Potem na mocy przepisów stawka musiałaby stopniowo przez kolejne dwa lata wracać do stanu obecnego: Jeżeli mielibyśmy coś w 2010-2011 podnieść, to od razu w tej ustawie musiałaby się pojawić rok 2012-2013, a więc powrót do stawek, które są dzisiaj.

Zbigniew Chlebowski przyznaje, że z analiz przygotowanych przez rząd jasno wynika, że najbardziej korzystna z punktu widzenia budżetu byłaby podwyżka VAT: To jest największe źródło. W związku z tym największe możliwości drzemią właśnie po tej stronie. To największe źródło, bo wpływy z VAT-u to w tej chwili około 100 miliardów złotych rocznie.

We wtorek minister finansów Jacek Rostowski poinformował, że w związku z nowelizacją budżetu na drugie półrocze 2009 roku rząd oczekuje dodatkowych oszczędności w resortach na poziomie 3 mld zł. Dzień później premier mówił, że planowane dodatkowe oszczędności w ministerstwach, związane z nowelizacją tegorocznego budżetu, nie dotkną m.in. nauczycieli i policjantów. Podkreślił, że cięć będzie trzeba szukać przede wszystkim w administracji. Dodał, że najpóźniej 7 lipca Sejm otrzyma projekt nowelizacji budżetu na drugie półrocze 2009 roku. Wcześniej Rada Ministrów ma podjąć ostateczną decyzję w tej sprawie.