Po południu mają zostać wznowione rozmowy strajkujących górników kopalni „Budryk” z zarządem Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Po raz kolejny protestujący nie zgodzili się na wysokość podwyżki, proponowanej przez spółkę; wszystkie inne sprawy zostały już załatwione. Tymczasem po trzech tygodniach strajku kopalnia straciła 30 milionów złotych.

Myślę, że jak będzie odrobina dobrej woli z obu stron, to dojdziemy do porozumienia - mówi związkowiec Krzysztof Łabądź.

Prezes spółki Jarosław Zagórowski obiecał załodze, że za ten protest ukarana nie będzie. Pracowników dyscyplinarnie karać nie będę, natomiast w przypadku organizatorów, ja się do czegoś takiego nie mogę zobowiązać. To nie jest w moich rękach, od tego jest wymiar sprawiedliwości

Dwa oblicza strajku

Protestująca załoga, płonące przed bramą znicze i zdesperowane żony przed kopalnią to jedno. Ale w czasie długich, nocnych rozmów wyraźnie widać, że w „Budryku” wrze. Prezes spółki nie ma wątpliwości: To jest zdecydowanie strajk o wpływy.

Słychać też opinie o manipulowaniu załogą, zastraszaniu tych, którzy teraz chcieliby opuścić kopalnię, o dbaniu tylko o swoje interesy. Komitet strajkowy odpiera jednak zarzuty. Pokazuje firmy, na przykładzie których widać, że w podejmowaniu decyzji na masówkach biorą udział wszyscy protestujący i mówi o rosnącym zaufaniu wśród załogi.

Protest firmują cztery kopalniane związki zawodowe. Pięć innych jest przeciw. Komitet strajkowy mówi o 300-400 protestujących. Pozostała załoga, która chce pracować musi od trzech tygodni brać urlopy, albo zwolnienia lekarskie. Tych ludzi jest zdecydowanie więcej; około dwóch tysięcy.

Protestujący chcą, by średnie płace w "Budryku" zrównały się ze średnimi wynagrodzeniami w JSW. Prezes JSW Jarosław Zagórowski zapewnia, że oferowane przez zarząd podwyżki zbliżają płace w protestującej kopalni niemal do średniego poziomu w spółce. Obie strony przedstawiają jednak rozbieżne wyliczenia.

Związkowcy żądają około 12 zł na dniówkę, czyli ok. 600 zł miesięcznie więcej niż w ubiegłym roku. Jak wskazuje Zagórowski, proponowane przez zarząd podwyżki spowodują, że średnia pensja w "Budryku" w tym roku przekroczy 5 tys. zł, wobec 4,1-4,2 tys. zł w minionym. Protestujący, prócz wyliczeń zarządu nie akceptują również sposobu, w jaki podwyżki miałyby być realizowane.

Protestujący górnicy zapowiadają, że do chwili podpisania porozumienia nie przerwą okupacji kopalni, nie wznowią też wydobycia. Szef "Sierpnia 80" w "Budryku" ocenił w środę, że załoga będzie w stanie w pełni uruchomić kopalnię w ciągu dnia od zakończenia strajku. Nie biorący udziału w strajku związkowcy uważają, że konieczne do tego prace zajmą co najmniej kilka dni.