Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał karę dożywocia w sprawie o zabójstwo Jarosława Rudnickiego, jednego z akcjonariuszy miejscowej Jagiellonii, w przeszłości m.in. wiceprezesa tego klubu. 56-letni Rudnicki zmarł pod koniec lutego ubiegłego roku w wyniku obrażeń, których doznał kilka dni wcześniej. Znaleziono go wtedy brutalnie pobitego na przystanku autobusowym w Dobrzyniewie Dużym k. Białegostoku.

Szybko wykluczono potrącenie przez samochód i zatrzymano 38-letniego obecnie mężczyznę podejrzewanego o brutalne pobicie. Najpierw postawiono mu zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a po śmierci pobitego zarzut zmieniono na zabójstwo.

Według ustaleń śledztwa, do zdarzenia doszło po spożyciu alkoholu, a sprawa miała tło osobiste i była związana ze znajomością z tą samą kobietą.

Najpierw doszło do wymiany zdań, później Rudnicki został uderzony dłonią w twarz, a gdy upadł, był bity pięścią i kopany.

Doznał m.in. złamań kości twarzy, miał masywny obrzęk mózgu. Zmarł w szpitalu.

Oskarżony - wcześniej już karany: odsiedział 12 lat więzienia za zabójstwo i 4 lata za gwałt - przyznał się jedynie do pobicia.

Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał jednak, że doszło do zabójstwa z tzw. zamiarem ewentualnym, czyli że sprawca - brutalnie bijąc Jarosława Rudnickiego - przewidywał możliwość pozbawienia go życia i godził się na to. Orzekając w październiku dożywocie sąd przyjął, że nie było okoliczności łagodzących.

Apelację od tego wyroku złożył obrońca. W jego ocenie sąd pierwszej instancji błędnie przyjął, że doszło do zabójstwa: zdaniem obrońcy, oskarżonemu można przypisać jedynie spowodowanie tzw. ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Sąd odwoławczy apelację tę jednak oddalił i w czwartek utrzymał karę dożywocia.

Prawidłowa ocena przebiegu zdarzeń i zebranych dowodów, właściwa kwalifikacja prawna i kara - tak ocenił wyrok pierwszej instancji.

Przewodnicząca 5-osobowego składu sędziowskiego Nadzieja Surowiec kilka razy przypominała w uzasadnieniu wyroku, jak poważnych obrażeń głowy doznał wskutek pobicia Jarosław Rudnicki, mówiła o czterokrotnej jego reanimacji.

Przyznała, że dożywocie to niewątpliwie kara bardzo surowa, która "powoduje tak naprawdę wyeliminowanie oskarżonego z życia społecznego". Zaznaczyła jednak przy tym, że w tym przypadku nie można uznać tej kary za "rażąco, niewspółmiernie surową", biorąc pod uwagę m.in. wcześniejszą karalność skazanego, jak również sam przebieg tragicznego zdarzenia.

Sędzia mówiła o najpoważniejszej zbrodni i działaniu nacechowanym "wyjątkową brutalnością i niezrozumiałym okrucieństwem". Zwracała przy tym uwagę, że zaatakowany mężczyzna - z racji znacznego upojenia alkoholowego - był tak naprawdę bezbronny i nie dawał żadnego powodu do takiego potraktowania.

O dożywociu sędzia Surowiec mówiła, że jedynie taka kara "jest w stanie uchronić społeczeństwo przed skutkami takich zachowań".

Zgodnie z Kodeksem karnym, osoba skazana na dożywocie może ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie najwcześniej po 25 latach za kratami.


(e)