Środowe wydania dzienników kolejny dzień zajmują się historyczną decyzją Benedykta XVI. Wiele miejsca poświęcają jednak także innym tematom. Polityczny transfer Wandy Nowickiej i nowe nieścisłości w rosyjskich dokumentach ws. Smoleńska - m.in. na te kwestie warto zwrócić szczególną uwagę.

Nowicka będzie posłanką koalicji?

"Fakt" wraca do sprawy wicemarszałek Sejmu Wandy Nowickiej, która po przyjęciu wysokiej nagrody straciła poparcie Ruchu Palikota i prawdopodobnie zostanie już usunięta z tego klubu. Według gazety nie będzie - jak wcześniej spekulowano - posłanką niezrzeszoną czy założycielką nowego koła poselskiego. Nowicka ma bowiem wstąpić w szeregi Platformy Obywatelskiej. Na razie tych rewelacji nie potwierdza Małgorzata Kidawa-Błońska z Platformy. "Poglądy pani Nowickiej zdecydowanie różnią się od naszych. PO nie jest chyba partia dla niej" - przekonuje.

Prokurator znany z komisji naciskowej wraca do gry

"Prokurator, który lubił nocne przesłuchania, chce teraz zostać sędzią" - pisze na trzeciej stronie "Gazeta Wyborcza". Chodzi o Mariusza Kierepkę z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. To m.in. prowadził nocne przesłuchania ws. doktora Mirosława G., które sędziemu Igorowi Tulei skojarzyły się w słynnym już uzasadnieniu wyroku z czasami stalinowskimi. Kierepka bronił takich metod pracy m.in. przed sejmową komisją ds. nacisków na prokuraturę i służby za rządów PiS. "Prokuratorzy z wydziału śledczego nieraz wychodzili do domu o 1, 2, 3 w nocy, a nawet o 6 rano" - mówił wtedy. Niestandardowe i wzbudzające skrajne oceny prowadzonych przez niego przesłuchań niejednokrotnie budziły kontrowersje. "Wiosną 2007 r. Fundacja Helsińska zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu, że Kierepka nakłaniał do fałszywych zeznań przeciw mec. Maricie Dybowskiej-Dubois" - przypomina "GW". Ostatecznie jednak całą sprawę umorzono.

Kolejne rozbieżności w dokumentacji medycznej ofiar katastrofy


Środowa "Gazeta Polska Codziennie" ujawnia kolejne nieścisłości w dokumentach, jakie otrzymali od Rosjan członkowie rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej i pisze o nowych wnioskach o ekshumację. Jeden z nich złożył brat szefa Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka Andrzej Melak, który już raz zgłaszał się do prokuratury w tej sprawie. Mężczyzna tłumaczy, że choć był na identyfikacji w Moskwie to nie jest pewny, czy to właśnie jego pochował. "Brat miał 172 cm, a w protokole podano, że jest wysokim mężczyzną, który ma 195 cm wzrostu. Stefan był również otyły, tymczasem napisano, że miał lekką otyłość. Opisane są też uszkodzenia twarzy, których ja, dotykając go przecież, nie widziałem" - wylicza Melak. Przyznaje, że nie był obecny przy zamykaniu trumny z ciałem swojego brata w Moskwie.