Brak surowicy na Warmii i Mazurach. Pacjenci pogryzieni przez zwierzęta muszą nieraz jechać co najmniej kilkadziesiąt kilometrów, by uzyskać pomoc medyczną. Powód? Nie we wszystkich szpitalach są oddziały zakaźne. A nawet tam, gdzie są - nie zawsze mają w nich odpowiednie leki.

W warmińsko-mazurskim są cztery oddziały zakaźne. Pacjent teoretycznie powinien jechać tam, gdzie ma najbliżej, ale nie jest to takie proste. Przekonała się o tym jedna z pacjentek, która potrzebowała surowicy przeciwko wściekliźnie: antytoksyny nie było w Olsztynie, Ostródzie ani Elblągu. Najbliższym szpitalem, w którym można było ją dostać okazał się szpital w Giżycku.

Dziś surowica jest dostępna w Piszu, brak jej w Elblągu i w Ostródzie, a w Giżycku wystarczy dla małego dziecka. Szpitale tłumaczą, że nie mogą gromadzić zapasów i muszą zamawiać substancję dla konkretnego pacjenta za pośrednictwem Ministerstwa Zdrowia. To trwa, a antytoksynę należy podać w ciągu 72 godzin. Dlatego dwa dni temu żeglarz pogryziony na Mazurach przez lisa pojechał się leczyć do domu – czyli aż do Lublina.