Wciąż nie ma porozumienia dyrekcji z lekarzami ze szpitala w Krośnie. 90 pacjentom grozi ewakuacja. Z końcem miesiąca upływa termin wypowiedzeń, które złożyli lekarze w proteście przeciwko rządom dyrektora. Ten postawił im ultimatum - do godziny ósmej rano w poniedziałek mają zadeklarować czy chcą dalej pracować.

Lekarze bez ogródek opisują styl rządów dyrektora: Pielęgniarka, która mówi o swojej biedzie, zakrywa twarz, bo boi się, żeby nie była represjonowana po tym, jak pozna się jej nazwisko. Taka jest atmosfera w tym szpitalu. Lekarze chcą odwołania dyrektora. Ten ustąpić nie zamierza. Postawił za to ultimatum – zadeklarujcie chęć pracy na piśmie: Proszę państwa, w poniedziałek czekam na informacje od lekarzy, do godziny ósmej.

Lekarze zapowiadają, że nie ulegną szantażowi i wypowiedzeń nie wycofają. Albo dyrektor, albo my – mówią. Taka sytuacja źle wróży samym pacjentom. 1 grudnia może odejść 118 ze 180 lekarzy. W obronie jedynego w Krośnie szpitala zamierzają pikietować mieszkańcy miasta:

Szpital w Krośnie przed tygodniem przestał przyjmować pacjentów na planowane zabiegi. Ta informacja ukazała się na internetowej stronie placówki. Z powodu konfliktu lekarzy z dyrektorem lecznica przygotowuje się do trzymiesięcznego zawieszenia działalności. Napięcia na linii władze szpitala - pracownicy powstały z chwilą wprowadzenia programu oszczędnościowego. Lekarze natychmiast oskarżyli szefa placówki o zarządzanie nią w sposób despotyczny. Dyrektor z kolei odrzucił te oskarżenia i podkreślił, że musiał wprowadzić oszczędności i nowy system pracy, by wyciągnąć szpital z długów.

Obecnie w szpitalu leży półtora tysiąca chorych. Do lecznicy przyjmowane są tylko nagłe przypadki, a planowane zabiegi są przekładane.